Archives

„Bistr Ci u nas pod dostatkiem” – Kofeina Bistro

„Bistr Ci u nas pod dostatkiem” – tak zawsze myślałem widząc nowo powstające bary z dodatkiem makaronizującego „bistro” w nazwie. Wśród takich miejsc usłyszałem o ciekawej nowości, w samym centrum Katowic. Chodzi mi o Kofeina bistro, które to znajduje się przy ulicy 3-go Maja zaraz niedaleko Galerii Katowice. W odróżnieniu od innych tego typu miejscówek, bistro to zaskoczyło mnie dość wykwintnym menu. Dań typu schabowy, mielony, rolada itp. nie widziałem, co uznam za duży plus.

Wybór mój padł na polędwiczki ze spaghetti w pieczarkowym sosie w akompaniamencie boczku i sera pleśniowego [typu lazur]. Szczerze – to, co dostałem urzekło moje podniebienie. Polędwiczki zostały odpowiednio przyrządzone, chrupiący boczek i lekko roztopiony ser pleśniowy znakomicie nadawały się jako dodatek do potrawy. Spaghetti z sosem pieczarkowym również bardzo dobrze smakowało, a sam makaron był wg mnie ugotowany idealnie. Posiłek kosztował mnie tam 20 zł, co uważam za bardzo dobrą cenę przy tak wysokiej jakości dania.

Jedzenie w Kofeina Bistro jest wysokiej jakości i to jest pewne. Jeśli tylko wyjdziecie po pracy z zamiarem zjedzenia dobrego obiadu – to miejsce jest dla Was przeznaczone. Ja sam trafię tam pewnie jeszcze nie jeden raz ;)

Leniwe popołudnie – Antler Poutine&Burger

Niedziela, leniwe popołudnie w Krakowie. Razem ze znajomymi po spacerze zdecydowaliśmy się odwiedzić jedną z burgerowni, mieszczących się w okolicy Rynku. Antler Poutine&Burger – nazwa zaświtała nam w głowie jako pierwsza i tam też się wybraliśmy. Sama burgerownia znajduje się na ulicy Gołębiej 10. Knajpka jako główne dania serwuje burgery i poutine. O ile każdy wie jak wygląda burger, tak nie miałem pojęcia co to jest poutine. Jest to kanadyjska przekąska, składająca się z frytek, sera (głównie typu cheddar) i sosu pieczeniowego. Podjadłem koledze – smaczne i syte. Następnym razem zamówię do burgera.

Na mój posiłek wybrałem Osoyoos Burgera. Jako główny bohater: grillowana pierś z kurczaka, bohaterowie poboczni: kozi ser, sos bazyliowo-cytrynowy, suszone pomidory, rukola i sałata. Całość zamknięta w dużej, wypiekanej na zamówienie bułce. Jak wypadło to smakowo ? Kura mogłaby być trochę bardziej przyprawiona jak dla mnie – była za to delikatna i razem z sosem bazyliowo-cytrynowym całkiem ładnie się komponowała. Reszta składników uzupełniała smakowo całość, ale jak już mówiłem – brakowało mi trochę większej wyrazistości w smaku i trochę pieprzu poprawiło by ogólne odczucie. Opcji drobiowej wg szkolnej oceny dałbym 4+. Czy wrócę w kanadyjskie progi? Myślę, że tak. Tym razem, aby spróbować burgera z wołowiną (która podobno była lepiej doprawiona niż kurczak!).

Przystanek Śniadanie – Serwus

Jako że ostatnio jestem stałym bywalcem Przystanek Śniadanie w Katowicach, to staram się przy każdej nadarzającej się okazji opisywać nowe lokale, jakie dane mi było poznać na danej edycji. Tym razem na celowniku miałem Serwus, czyli gościnny foodtruck z Gliwic. Zamiast wołowych burgerów serwuje on wieprzowe kotlety, co sprawiło, że byłem nimi bardzo zainteresowany.

Burgery cenowo wypadały dość korzystnie [10-12 zł jeśli dobrze pamiętam] a moim śniadaniowym wyborem był „Zboczek” – dość fikuśna nazwa, ale spodobała mi się. W skład mojego burgera wchodziły: wieprzowina [150g kotlet], ser, bekon, sałata, pomidor, cebula karmelizowana, pikle, majonez, oraz sos BBQ. Wszystkie składniki zamknięte były w pysznej bułce z pestkami dynii – bardzo smaczna i nie potrzebowała żadnego dodatkowego przypiekania. Co do burgera w całości, to nie miałem się do czego przyczepić – bardzo mi smakowało, a cebula karmelizowana i pikle to jedne z moich ulubionych składników w burgerach. W skali szkolnej Serwusowego burgera oceniam na 5+ – wierzę, że któraś z pozycji menu zasługuje na więcej, ale to stwierdzę następnym razem!

Przystanek Śniadanie – Futer [zamknięte]

Przy okazji kolejnych odwiedzin na Przystanek Śniadanie, na które przybyłem nieco wcześniej niż ostatnio, miałem do wyboru więcej opcji kulinarnych. Futer wyborem moim był ;) Jest to burgerownia z Siemianowic Śląskich, która gościnnie pojawiła się na Przystanku. Co więc mogłem zjeść w takim miejscu? Oczywiście burgera.

Do wyboru były 4 rodzaje burgerów:
– wołowy
– wieprzowy
– drobiowy
– wege
a do tego zestaw sałatek + sosy do wyboru (majonez, pomidorowy, barbecue, musztarda). Każdy burger w cenie 15 PLN.

Wybrałem burgera wołowego i pierwsze, co mnie zdziwiło to sposób podania. Bułka została zastąpiona tortillą – domyślam się, że w terenie jest to wygodniejsza opcja niż uciekający burger z bułki. Mięso przyrządzane na grillu węglowym było przesiąknięte zapachem dymu – co dla jednych może się liczyć jako plus a dla niektórych jako minus. Nie mogę powiedzieć, żeby mięso było przesadnie doprawione, ale jak dla mnie była to dobra opcja – kto chce może doprawić sobie mięso przed zjedzeniem, odpowiednio według własnego gustu. Jako dodatki do środka burgera zostały dodane grubo krojone pieczarki oraz grillowana cebulka – świeże i smaczne. Ogólnie burgera oceniam jako smaczny, ale chciałbym spróbować go jeszcze w lokalu, z bułką zamiast tortilli. Myślę, że to dobry powód do odwiedzenia Siemianowic, nie sądzicie? ;)

Zdrowa Krowa w Gliwicach

Korzystając z wizyty kolegi zabrałem go na nowe burgery, które ostatnio odkryłem. Wylądowaliśmy zatem w knajpie o wdzięcznej nazwie zdrowa krowa. Będąc w nowych burgerowniach staram się zazwyczaj wybierać kompozycje, których jeszcze nie próbowałem w innych miejscach. Zdecydowałem się na Triple Cheese, który zawierał: 180g wołowiny, trzy sery (włoską gorgonzolę, francuski kozi dojrzewający i angielski cheddar), pomidora, pikle, cebulę czerwoną, sałatę karbowaną, ketchup oraz majonez. Do burgera dołączona była sałatka coleslaw, a dodatkowo dobrałem sobie jeszcze opiekane ziemniaki. Taki zestaw kosztował mnie 27 PLN. Jak smakowało? Według mnie bardzo dobrze. Mięso otrzymałem o takim stopniu wysmażenia jakie poprosiłem, kompozycja smakowa nie zapychała, ale za to wypadła bardzo dobrze. Polecam i wybiorę się przy najbliższej okazji jeszcze raz!

Dziki Zachód w Poznaniu – Burger House

Throwback Thursday ~! Czyli wrzucam to co mi zalega z dawnych dziejów ;)

Tak oto wygląda burger w jednej z uroczych knajp w Poznaniu. Burger House, bo o niej mowa, utrzymana jest w konwencji dzikiego zachodu – wystrój jak i nazwy burgerów w pełni dostosowane :D

Tu na zdjęciu znajduje się podwójny Butch Cassidy [BBQ Burger] a ma w sobie:
– 2 x 150g smacznej wołowiny
– sałata
– pomidor
– ser cheddar
– czerwona cebula
– bekon
– sos BBQ

Do zestawu dołączane są jeszcze nachosy z salsą – dobra przekąska i odmiana od frytek :)

Co mnie zaskoczyło to wybór bułek – dostępne są bułki pszenne i razowe – obie bardzo smaczne tak więc dla każdego coś dobrego.

Podsumowując – jak będzie okazja i będę w Poznaniu wrócę do tej knajpy jeszcze nie jeden raz :)

Najedzeni Fest – Streat Slow Food

Kolejny konkretny posiłek na Najedzeni Fest zjadłem z foodtruck’a Streat Slow Food. Ponownie wybrałem burgera, ale za to jakiego! Batataj, czyli burger z batatami, pomidorem, sałatą, boczkiem i majonezem. Kompozycja podana była w solidnej bułce co było dużym plusem – burger do końca pozostał w ręce, a nie wokół mnie. Do mięsa nie mam zastrzeżeń, bataty też dobrze smakowały, czego niestety nie mogłem powiedzieć o boczku. Nie był on do końca dobrze przyrządzony, co niestety dało mi się we znaki przez resztę dnia. Sosów też nie stwierdziłem. Podsumowując jedzenie mogę stwierdzić, że gdyby nie ten boczek byłbym bardzo zadowolony. W tym wypadku jest po prostu OK. Nie przekreślam z góry tego miejsca i postaram się odwiedzić je za jakiś czas, dając drugą szansę czy to temu samemu burgerowi, czy to jakiejś innej pozycji z menu.

Najedzeni Fest – Salt & Pepper Food Truck

Na Najedzeni Fest miałem okazję by spróbować wielu różnych smakołyków. Kiedy przyszedł czas na coś konkretnego, wybór padł na Salt & Pepper Food Truck i serwowane przez nich burgery. Do skonsumowania wybrałem Chevre, czyli wegeburgera z kozim serem, plackiem z buraka, marmoladą cebulową, rukolą, pomidorem i cebulą. Przyznam szczerze, że mimo brakującego mięsa zjadłem go ze smakiem. Jedyne co mi w nim przeszkadzało to zbyt duża ilość koziego sera, który trochę za bardzo zapychał przy jedzeniu. Bułka w jakiej podano burgera była smaczna, jednak trochę za mała do ilości składników. Z tego powodu burger dosyć szybko się rozlatywał. Niestety brakowało też sosów do wyboru, ale chyba tylko niektóre burgerownie potrafią tak rozpieścić człowieka. W ogólnym rozrachunku jednak nie żałowałem kupna tego burgera i przy następnej okazji postaram się spróbować jakiejś mięsnej kompozycji z menu ;)

Postanowienia noworoczne – Korova Burger Bar

Jednym z moich postanowień na Nowy Rok było odwiedzenie poleconej przez znajomą burgerowni. Korova Burger Bar, bo o niej mowa, znajduje się ulicy Kaczyniec 15/2 w Gliwicach.

Menu w lokalu zawierało 10 pozycji, z czego jedna z nich to burger sezonowy, który zmienia się co miesiąc. Przepadam za niecodziennymi kompozycjami, tak więc mój wybór padł właśnie na „sezonowca”. W burgerze znalazłem 200g wołowiny smażonej na rumie, szynkę własnej produkcji, ser brie, szpinak, czerwoną cebulę oraz konfiturę pomarańczowo-goździkową. Do zestawu dołączone były frytki i sałatka coleslaw. Całość kosztowała mnie 24zł.

Stopień wysmażenia bardzo smacznej wołowiny (chciałem średnio wysmażoną) był dokładnie taki, jak sobie zażyczyłem. Kompozycja składników w burgerze była jak najbardziej trafiona, a zestaw o jakim wspomniałem naprawdę mnie nasycił. Frytki w odróżnieniu od innych burgerowni były zrobione z całego ziemniaka krojonego razem ze skórką, co sprawiło, że smakowały zupełnie inaczej. Jak dla mnie oczywiście idzie to na plus. Jedynie ten coleslaw… Cóż, nie jestem zwolennikiem tej sałatki. Korova Burger jest kolejnym miejscem, w którym bułki są wypiekane przez nich samych. Myślę, że powoli staje się to standardem w knajpach, co mnie tylko cieszy, bo są naprawdę smaczne.

Z wizyty w Korova Burger Bar jestem bardzo zadowolony. W końcu znalazłem bardzo dobrą burgerownię na Śląsku, która jest dla mnie alternatywą dla MAD MICK’a. Jeśli tylko macie okazję się tam wybrać, to nie zastanawiajcie się długo, bo warto iść w ciemno!