Końcówka czerwca, niczym niewyróżniający się dzień. Na skrzynkę pocztową dostaję e-maila z cynkiem na temat otwarcia lokalu z kuchnią koreańską. Nie wierzę! Takie cudo u nas? To było zbyt piękne, by było prawdziwe, ale w kolejnym miesiącu odwiedziłem ich po raz pierwszy. Marzenia stały się rzeczywistością, a dzisiaj dzielę się z Wami recenzją tego lokalu. Proszę państwa, dzisiaj porozmawiamy na temat BaB to go – lokalu znajdującego się przy ulicy Bogucickiej 2 w Katowicach.
Kuchnia koreańska na wynos
Miejscu bliżej jest do baru niż jakiejś fancy restauracji. Lokal został przejęty po jakże legendarnym Nazar Kebab i w pewnym stopniu odremontowany; układ pozostał ten sam, co za moich studenckich czasów, ale wstawiono nowe stoły i ławki oraz delikatnie przystrojono. Nie będzie tu zatem żadnych zachwytów pod tym względem – ale nie to jest najważniejsze.
Po raz pierwszy w Katowicach można skosztować kuchni koreańskiej w autentycznym wydaniu. Wszystkie potrawy przygotowywane są przez Youngae Yoo, która jako rodowita Koreanka potrafi odtworzyć smaki Korei. Menu jak na razie jest skromne i zawiera tylko kilkanaście pozycji, ale i tak każdy znajdzie tutaj dla siebie coś pysznego.
Moja pierwsza wizyta odbyła się zaraz po otwarciu lokalu i z chęcią zjedzenia na świeżym powietrzu, więc wziąłem jedzenie na wynos. W ramach oczekiwania i chyba też z okazji otwarcia samego lokalu w ramach poczekajki dostałem miskę zupy miso. Trochę kiełków, glonów wakame, tofu i tyle – smaczne w swojej prostocie. Miło, że mogłem ją zjeść podczas oczekiwania na danie główne.
Zaraz po zjedzeniu zabrałem moje styropianowe opakowanie wraz z zawartością i uciekłem w teren. Gdy już dotarłem na miejsce spożycia, przygotowałem pałeczki i otworzyłem opakowanie. Tego dnia smakowałem bulgogi, czyli marynowaną wołowinę smażoną w sosie sojowym z warzywami i ryżem. Wołowina była tak miękka, że rozpływała się ustach – do tego przyprawiona idealnie! A jest to jedno z najłagodniejszych pod względem ostrości dań z kuchni. Czuć było również użyty do smażenia olej sezamowy, oczywiście w granicach przyzwoitości. Dla mnie bomba. Razem z dodatkami danie było uosobieniem moich zachcianek tamtego dnia! Warte spróbowania przy pierwszej wizycie.
Na ostro albo wcale
W ramach odhaczania kolejnych pozycji z menu Bab to Go podczas kolejnej wizyty zdecydowałem się na konsumpcję jeyuk bokkeum oraz gunmandu. Pierwsze danie to w wielkim uproszczeniu bulgogi z dwiema istotnymi zmianami. Zamiast wołowiny jest wieprzowina, a marynata nie składa się z sosu sojowego, lecz jest na bazie ostrej pasty chilli – gochujang. Do tego dochodzi jeszcze ostry koreański sos. Jest zdecydowanie ostro, ale na takim przyjemnym dla języka i smakowania poziomie. Mięso przyrządzono równie dobrze jak w przypadku wołowiny, tak więc co kto lubi bardziej. Dodatki w postaci ryżu i warzyw – bez zmian. Pozycja obowiązkowa dla fanów ostrzejszych doznań!
Na sam koniec wpadło jeszcze wspomniane wcześniej danie. Gunmandu to smażone pierogi z nadzieniem warzywno-mięsnym. Sprzedawane są w liczbie pięciu sztuk. Chrupiące i z bogatym wnętrzem, jednak czegoś mi tutaj brakowało, aby smakowały wyśmienicie. Ot, dobra przystawka, najlepiej w ramach większej uczty.
Z dań głównych, jakie jeszcze spróbowałem w Bab to go przy innej okazji, był chicken teriyaki. Były to filety kurczaka w cieście podane z sosem teriyaki i klasycznymi dodatkami (warzywa + ryż). Powiem Wam, że to był jeden z największych sztosów w tym lokalu. Chrupiący z zewnątrz i delikatny w środku kurczak, słodycz teriyaki… Toż to połączenie idealne! Na tyle aromatyczne i smaczne, że nie ma mowy, żeby coś na talerzu zostało. Może inaczej: nawet jeśli zostanie, to obok znajdą się chętni na dokończenie tego, żeby się nic nie zmarnowało :) Koniecznie spróbujcie, jeśli się tam wybierzecie!
Parówka w kimbapie? O matko!
Na koniec zostawiłem te dania, które mogą w jakimś stopniu wydawać się dla wielu kontrowersyjne. Pierwsze z nich to kimbap, czyli koreański odpowiednik sushi. W odróżnieniu od kuzyna jest on robiony z całego nori, a w środku znajdziemy o wiele więcej dodatków. Wśród nich możemy trafić na przykład na… parówkę! I nie jest to nic dziwnego. Korea słynie z używania tzw. junk foodu, tak więc widok nie powinien nikogo tutaj urazić – ale wiadomo, jakie odczucia wzbudza u nas taka parówka.
Polecam odrzucić uprzedzenia na bok i przekonać się do kimbapu. Ja zjadłem ze smakiem dwie wersje – z bekonem i kurczakiem. Każda z rolek zajmowała cały talerz i oblana była sosami: ta pierwsza majonezowym, druga majonezowym oraz słodkim sosem, którego nie byłem w stanie odszyfrować (ale smaczny!). Rolki po brzegi wypełnione były składnikami, a poza głównymi dodatkami znaleźć można było sałatę, marchew, rzepę (daikon) i kontrowersyjną parówkę. Gdybyście chcieli to wziąć kiedyś jako przystawkę – nie polecam. To danie stanowi pełnoprawny i smaczny posiłek! Polecam bardzo, bardzo :)
Inne szokujące danie to ramen, a konkretnie ramyun, bo tak nazywa się jego koreańska wersja. Jeśli miałbym to określić, powiedziałbym, że to taka podrasowana zupka chińska, podawana zazwyczaj na ostro. Ciekawe, ale nie ma tutaj mowy o smaku jak w pełnoprawnym ramenie. Ot, junk food, choć całkiem smaczny. Z innych ciekawych rzeczy, jakie można zjeść na przystawkę, jest kimchi jeon, czyli placek z kimchi. Placek ma interesujący, średnio pikantny smak i do tego jest go na tyle, że to chyba najbardziej wypasiona przystawka w menu. Potem nie będzie, że nie ostrzegałem! Warto spróbować moim zdaniem :)
BaB to go – tak, proszę!
Gdy dostałem cynk o tym lokalu, nie byłem w stanie uwierzyć, że coś takiego ma rację bytu w Katowicach. Teraz, po paru wizytach, jestem przekonany, że Bab to go to jeden z najciekawszych i najsmaczniejszych kulinarnych debiutów na naszej śląskiej scenie gastronomicznej. O takiej kuchni marzyłem i – jak widać – spełniło się. Z ręką na pełnym z przejedzenia brzuchu śmiało polecam Wam ten lokal! Tylko nie bójcie się parówek ;)
Adres: ul. Bogucicka 2, Katowice
FB: https://www.facebook.com/KoreaPolska/
Ceny:
- Miso-shiru – 5 zł
- Gunmandu – 10 zł
- Ramyun – 14 zł
- Kimchi Jeon – 18 zł
- Bulgogi – 25 zł
- Jeyuk Bokkeum – 25 zł
- Chicken Teriyaki – 25 zł
- Kimbap – 16-24 zł
Ocena
Podsumowanie
O taką kuchnię koreańską walczyliśmy! :) Przydałyby się dłuższe godziny otwarcia i trochę więcej klimatu, ale ok.
Martyna Wronka-Pośpiech
Cieszę się, że cynk się przydał ;)
Marcin Ceran
Bardzo smaczny cynk! ?
Młodefoto
jak na mój gust (mięsa nie jadam) to nie parówka, a mielonka (tzw. SPAM)
+ w menu jest jeszcze 'zapcze’ czyli japchae, o którym nie wspominasz, w wersji wege też całkiem smaczne.
Marcin Ceran
Możliwe, że to spam – wygląd podobny generalnie :) A co do Japche to nie zdążyłem wszystkiego zjeść! ?
lol kek top lek
To prawda – w kuchni koreańskiej (a nawet japońskiej) bardzo często używa się SPAMu, także nie jest to jakaś tam parówka. Nie mniej jednak potrafi zaskoczyć!