Zakochać się w Gruzji – Chinkalnia [Wrocław]

Bardzo spontaniczny wyjazd do Wrocławia, jak to w zwyczaju bywa, zaowocował odwiedzeniem tutejszych lokali. Do wyboru miałem wiele knajp i ciężko było wybrać, ale jak to mówią pierwszy typ jest najczęściej tym najlepszym! Razem ze znajomą wybraliśmy się odkrywać kuchnię gruzińską na nowo. Mowa o lokalu Chinkalnia, znajdującym się przy Placu Wolności 9.

01 - Instrukcja

Ostatni mój kontakt z kuchnią gruzińską nie należał do przyjemnych, aczkolwiek nie zraziłem się jeszcze do niej. Z wielką chęcią postawiliśmy więc nasze persony w lokalu. Na przystawkę wspólnie zgodziliśmy się zamówić Chinkali [w wersji z ziołami], czyli duże pierogi w formie sakiewki wypełnione mięsnym farszem i bulionem. Sama instrukcja jedzenia przedstawiona była na dość humorystycznym komiksie, który znajdował się na stole. Pierogi jak najbardziej były smaczne, mięso wieprzowo-wołowe jakie było w środku też niczego sobie, bardzo aromatyczne za sprawą użytych ziół [na pewno wyczułem tam kolendrę]. Chinkali strasznie przypominało mi dim sumy, tylko takie bardziej na sterydach. Zjedzone ze smakiem 6 sztuk kosztowały nas 15,50 PLN.

02 - Chinkali z ziołami

Na danie główne wybrałem Chaczapuri po Adżarsku, czyli placek z ciasta drożdżowego zapiekany z mieszanką serów, masłem i jajkiem. Obsługa podczas zamawiania tego dania spytała się czy jajko [a konkretnie białko] ma być podane w tradycyjny sposób, czyli na wpół ścięte – potwierdziłem, że tak, mimo iż nigdy takiego nie jadłem, ale chęć spróbowania jak to smakuje w oryginale przeważyła szalę. Moje wspomnienia co do chaczapuri były średnie – jadłem raz w życiu, strasznie suche i średnio dobre… Jednak to, co tutaj otrzymałem zatarło wszystkie wcześniejsze animozje. Placek był mięciutki, sery w środku – poezja smaku. Nie sądziłem, że to danie może naprawdę smakować tak dobrze. Jeszcze do tego jajko wcale nie stanowiło problemu. Ba, wręcz przeciwnie! Dodawało uroku i smaku, rozpływające się po przecięciu żółtko to jeden z moich ulubionych widoków. Danie też było dość syte, gdybym był mniej głodny na pewno bym się nim najadł. Cena takiego rarytasu to 15 PLN.

03 - Chaczapuri 04 - Kubduri

Drugie danie główne, które zamówiła znajoma, a nie mogła jednak dojeść, to Kubdari – placek nadziewany mięsem wieprzowo-wołowym, cebulą i świeżymi ziołami. Wyglądem przypominało to bardzo pizzę z tą różnicą, że składniki znajdowały się w środku. Ciasto cienkie mimo wszystko, ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju – jak tak proste danie może smakować tak dobrze! Kwestia tego, że to chyba po prostu czar kuchni gruzińskiej. Ta “gruzińska wersja pizzy” kosztowała 18,50 PLN.

Lokal ma swój urok. Posiada miłą i pomocną obsługę, ale jednego im jeszcze brakuje. Dogadania się z kuchnią, jeśli chodzi o kolejność wydawania dań. Zamiast przystawki pierwsze dostaliśmy nasze główne dania. Natomiast w momencie, gdy jedliśmy jeszcze wcześniej wspomniane posiłki, to na naszym stole zawitały chinkali, które też trzeba jeść najlepiej od razu na ciepło. Ehhhh… do poprawki!

Mimo tego jednego zgrzytu bardzo miło siedziało mi się w lokalu Chinkalnia. Kuchnia gruzińska znowu mnie do siebie przekonała. W tak dobrym wydaniu nie jadłem jej dawno. Jeśli jesteście fanami takowej – koniecznie się wybierzcie, jeśli nie – możecie się nią oczarować. Polecam sprawdzić, a ja samemu wrócę tu na bank! :)

Chinkalnia Menu, Reviews, Photos, Location and Info - Zomato

Sending
User Review
0 (0 votes)

Marcin Ceran

Programista z zawodu, bloger z zamiłowania. Lubię dobrze zjeść, czy to w domu czy to na mieście. Będziesz to jeszcze jadł?! ;) Więcej o mnie tutaj!

5 komentarzy

  1. AvantaR

    4 maja 2016

    Widzę, że to standard jeśli chodzi o kolejność wydawania dań w tej sieciówce. Byliśmy wczoraj, jedzenie dobre (choć jajko w chaczapuri ścięte :/), ale obsługa kiepska a czas oczekiwania długi.

    • Marcin Ceran

      4 maja 2016

      Ciężko nazwać lokal sieciówką jak coś ma 2 lokale :P Ale potrafię uwierzyć ogólnie w nieogarniętą obsługę!

      • AvantaR

        4 maja 2016

        Kurde Moston, poczytaj bo się sam masakrujesz… To jest ukraińska sieciówka, którą notabene we Lwowie też widziałem, która ma kilkanaście lokali (w tym przynajmniej 4 w Polsce – 2 we Wro, jeden w Wawie i jeden w Krakowie).

        http://hinkalnya.com.ua/

        • Marcin Ceran

          4 maja 2016

          Oj dobra dobra :P Zresztą myślałem, że w PL tylko 2 lokale mają a tu jeszcze kolejne wyrosły nie wiadomo kiedy :<

          • AvantaR

            4 maja 2016

            Ano, wyrosło. Ale jeśli zachowają taki standard obsługi to raczej nie wróżę dobrej przyszłości ;)

Comments are closed.

RELATED POSTS