Gofry – te wypiekane wafle zapewne wszystkim kojarzą się z czymś słodkim. Od zeszłego roku zauważyłem jednak trend na ich wytrawną wersję i praktycznie w każdym mieście możecie już je zjeść. Do Katowic ta moda również dotarła, a jeden z “graczy” na rynku zwrócił tym moją uwagę. Dzisiejszy wpis poświęcony będzie lokalowi Drzwi Zwane Koniem, znajdującemu się przy ulicy Warszawskiej 37.
Do restauracji po raz pierwszy trafiłem zaraz po jej otwarciu i posiadała ona wtedy typowo restauracyjne dania. Od tego czasu minęło jednak trochę czasu, a ja nie zdążyłem (tak naprawdę nigdy nie było mi po drodze) aby opisać swoje wrażenia. Było minęło… Teraz zmienili całkowicie podejście do części gastronomicznej serwując nam wypiekane na miejscu gofry z mąki pszennej i kaszy gryczanej. Gofrów jest w sumie 5, z czego 2 pozycje są wege. Przy moich wizytach udało się zjeść większość z nich!
Na pierwszy głód sprawdziliśmy ze znajomą 2 okazy. Mój gofr składał się boczku grillowanego, jajka sadzonego, bukietu sałat, kiełków, sosu bbq-majonez oraz oczywiście wafli (2 sztuki). Wyglądało to przepysznie, czego może nie widać na zdjęciach, bo lokal jest w piwnicy (serio!). Boczek nie był chrupiący, ale dalej smakował dobrze. Jajko sadzone również przyrządzone prawidłowo i w połączeniu z resztą składników mogłem się rozkoszować co nie miara. Sos użyty w tej kompozycji był dobrze dobrany i w odpowiedniej ilości. Nie było kawałka, który byłby za suchy. Najlepsze zestawienie jakie udało się zjeść, więc myślę, że jest to dobra pozycja na pierwszą wizytę!
Znajoma wzięła pozycję z łososiem i nie byłbym sobą jakbym od niej trochę nie skosztował. Na talerzu znalazła się wspomniana wcześniej rybka, bukiet sałat, twaróg cytrynowy, słonecznik, pestki dyni, rzodkiewka oraz kiełki. Mięso smaczne i świeże, bez zbędnego przyprawiania. Twaróg faktycznie miał delikatny posmak cytryny, więc pasował tutaj jak ulał. Jedyne czego mi brakowało podczas konsumowania to jakiś sos, bo w odróżnieniu od mojego dania jakoś ciężko było to przetrawić. Taki skromny minus, ale w ogólnym rozrachunku dalej smacznie.
Jeden gofr na osobę to jednak za mało dlatego postanowiliśmy dopchać się wiaderkiem frytek. Skrywało ono w sobie podwójną porcję ziemniaczanych przysmaków posypanych papryką podane z ketchupem i sosem czosnkowo-jogurtowym. Nie piałem z zachwytu jednak gdy je jadłem. Były one zbyt słabo odsączone z tłuszczu przez co nie smakowały najlepiej. Zdecydowanie do poprawki!
Druga wizyta przebiegła już bardziej spokojnie na sprawdzeniu kolejnego gofra. Co tym razem gościło na talerzu? Kiełbasa z grilla, bukiet sałat, prażona cebula, salsa paprykowo-cukiniowo-cebulowa, musztarda, ketchup. Mięso było naprawdę dobre i bez tej konkretnej kiełby myślę, że nie smakowałoby tak dobrze. Jedynym minusem jaki tu spotkałem to połączenie musztardy i ketchupu, których było dużo przez co zdecydowanie przyćmiły całkowicie smak salsy. Może by zmienić musztardę na bardziej delikatną? Myślę, że warto by było poeksperymentować.
Drzwi Zwane Koniem to jedno z ciekawszych miejsc na spokojniejsze posiadówy w gronie znajomych. Jeśli najdzie Was ochota żeby coś tutaj zjeść, to gofry będą idealnym rozwiązaniem. Ciekawie, intrygująco i całkiem smacznie – myślę, że to dobre podwaliny na udany wieczór. Zresztą przekonajcie się sami :)
Adres: ul. Warszawska 37, Katowice
FB: https://www.facebook.com/DrzwiZwaneKoniem/
Ceny:
- Gofry – 14 PLN
- Wiaderko frytek – 14 PLN
Ocena
Podsumowanie
Gofry tak, frytki nie!
Motyw Kobiety
Tylko jak to zjeść?? Gofra nożem i widelcem potraktować?
Marcin Ceran
Nożem i widelcem – innej opcji nie ma ;)
Katarzyna | Skrzydła Rozwoju
O kurcze! Mam obsesję na punkcie gofrów, więc chyba wykupię u nich abonament :D