Są pewne miejsca, które już na stałe wbijają się w ludzką pamięć. Dlatego na pytania, gdzie iść na pizzę/makaron/wstaw inne padają ciągle te same odpowiedzi. W takim razie… gdzie iść na burgera w Katowicach? Znacie możliwe odpowiedzi na to pytanie? Wśród nich na pewno pojawi się Mad Mick – pierwsza porządna burgerownia w Katowicach.
Kuba Faron – mięsny król
Pamiętam jeszcze czasy lokalu na ulicy Plebiscytowej, do którego wiele osób nie mogło wejść, a gości obsługiwał sam Kuba Faron – pomysłodawca całego tego interesu. Teraz to już dwa lokale – jeden na Warszawskiej, drugi na Placu Oddziału Młodzieży Powstańczej. W tym pierwszym w weekend z wejściem może być ciężko, ale z drugiej strony mamy mniej oblegany POMP z klimatem bliższym Plebiscytowej. Oba lokale posiadają jednak w sobie “to coś”, co sprawia, że chce się tu wracać i zjeść burgera…
Burgera, bo przede wszystkim on króluje w tych miejscach, zjemy w prawie 20 różnych kombinacjach. Zaczynając od klasyków, kończąc na naprawdę wypasionych kompozycjach, które mają ogrom dodatków i boski smak. Możemy wybrać spośród 3 bułek – pszennej, mieszanej i bezglutenowej. Tej ostatniej zdecydowanie nie polecam pod względem smakowym, ale z powodów zdrowotnych to co innego. W menu znajdziemy również pozycje “na mniejszy głód”, czyli hot dogi, frytki w różnej postaci, nachosy i inne tego typu. Od czasu do czasu obowiązuje też sezonowa wkładka z efektami weny, która poniosła kucharzy.
Jak wysmażone mięso? – Tak.
Podczas swoich kilkunastu wizyt, a może już nawet kilkudziesięciu, zjadłem w sumie wszystkie pozycje, jakie wydawka mi zapewniła. Od klasycznego burgera z samą sałatą, pomidorem i cebulą, poprzez Goat Burgera i English Burgera, po najbardziej wypasione, jak Rebels Burger, Pastrami Burger czy też Mad Mick Ultimate. Żeby zrozumieć, jak bardzo są to zróżnicowane propozycje, najlepiej przyjrzeć się ichniejszemu menu. Co łączy te wszystkie buksy? 200g smacznego i wysmażonego – tak jak chcemy – mięsiwa, które jest mocną bazą tego dania. Natomiast w ryzach trzymają wszystko wspomniane wcześniej bułki. Wskazanie tej najlepszej to trudny wybór, ale wszystkie mogłyby być trochę bardziej maślane, jak w innych burgerowniach. Z drugiej strony wiem jednak, że fani tej bułki na pewno się znajdą ;)
Moje ulubione pozycje to zdecydowanie te ze średniej półki cenowej. Angielskie połączenie w postaci burgera, jajka sadzonego, cheddaru i bekonu, wobec którego nie można przejść obojętnie. Jajo oczywiście usmażone jest tak, aby żółtko pozostało płynne, a to dodaje 100 do skali foodporn’u. Uwielbiam do tej kompozycji dobrać sobie pieczarki – nie wiem właściwie czemu, ale baaaaaardzo mi tam pasują. To takie moje małe zboczenie, bo pieczarki są chyba najczęściej wybieranym dodatkiem, zaraz po jajku sadzonym.
Sezonowo / niestandardowo
Z sezonowych burgerów trafiło się parę takich, które przyciągnęły moją uwagę. Według mnie najlepszym z nich do tej pory był Burger Góralski. W drużynie z mięsem znalazły się oscypek, boczek, ogórek zielony oraz onion ringsy. Może się wydawać trochę dziwne użycie tutaj zielonego ogórka, ale nie powiem, żeby był to ruch chybiony. Wręcz przeciwnie – ogórek fajnie przełamywał smak. 10/10 wziąłbym takiego burgera ponownie.
Burgery jednak to nie wszystko, bo na mniejszy głód uwielbiam czasem hot dogi. Zrobione na kiełbaskach wołowych bądź wieprzowych są ciekawą opcją w lokalu. Bułki do nich jednak są zdecydowanie słabsze od tych z Talio Pitalio, a i też trochę mniejsze. Ot, po prostu dobre hot dożki. Lepszych w Katowicach zdecydowanie nie zjecie, ale nie oznacza to, że nie może być lepiej ;) Mój ulubiony “gorący pies” to ten z boczkiem, omletem, serem cheddar i zieloną cebulką. Ot, taki comfort food.
Wspomniałem o dwóch lokalach i muszę się bez bicia przyznać, że zdecydowanie bardziej odpowiada mi klimat na POMP-ie. Dlaczego? Przykro mi to stwierdzić, ale na Warszawskiej zdarzają się wtopy zdecydowanie za często . Może ja mam takiego pecha, ale idealne mięso zawsze dostanę na tyłach dworca, a na Warszawskiej w 50% przypadków mam pomylone zamówienie, źle usmażone mięso albo jakieś inne przygody z jedzeniem. Może to kwestia nowej obsługi? Nie widać tam już prawie nikogo z ekipy, do której przychodziłem na początku i która tworzyła to miejsce. Wobec takiej loterii idę na pewniaka w postaci POMP-u. Nie piszę tego, aby komuś dogryźć, ale pewnie sami zauważyliście, że oba miejsca nie mają tego samego poziomu. Szkoda :(
Katowicki król burgerów jest tylko jeden!
Nie sposób się z tym nie zgodzić. Lepszego burgera w Katowicach nie zjecie. Kto zna sprawę, ten wie o czym mówię. Kto nie – powinien nadrobić zaległości i porównać burgery, które jadł do tej pory. Czy będzie lepiej? Odpowiedzcie sobie na to pytanie sami – ja już przejadłem tyle burgerów, że te oceniam jako dobre. Taki klasyk, od którego zacząłem i do którego lubię wracać, mimo niedoskonałości!