Czytelnicy co jakiś czas podsyłają mi typy, gdzie warto się wybrać. Tym razem z typowanych pozycji trafiła się wege knajpa, a do nich podchodzę zawsze z delikatnym dystansem – nic personalnego. Jaki obrałem kierunek? Gliwice, Kaczyniec 13, a lokal do jakiego trafiłem to Mihiderka.
Lokal mały, zaledwię parę stolików, ale miejsce znalazło się bez problemu. Szybkie przestudiowanie menu, żeby wiedzieć na czym się stoi. W ofercie burgery, zupy, sałatki, przekąski – wszystko sezonowe, w zależności od dostępności warzyw w danej porze roku. Postanowiliśmy popróbować wszystkiego po trochu, a w tym celu zabrałem ze sobą kolegę – fanem kuchni wege/wegan nie jest, ale zna się na rzeczy.
Mihiderka i zupy
Na start wybraliśmy dwie zupy. Moim wyborem był chowder z batata i kalafiora z chipsami kokosowymi. Konsystencja była kremowa – ogólnie pierwszy smak jaki wyczułem to słodycz z ziemniaka, która skontrowana była odpowiednią pieprznością zupy. W zupie znaleźć można było jeszcze bardzo smaczną grillowaną kukurydzę (i to nie taką z puszki!) oraz chrupiące chipsy kokosowe – obie te rzeczy znakomicie uzupełniały całą kompozycję.
Wybór kolegi – krem z pomidorów zabielany orzechami nerkowca. Też kremowa, o wyważonym smaku i odpowiednio pikantna. Smak pomidorów nie był w żaden sposób zachwiany. Ciekawy zabieg z zamianą standardowej śmietany na orzechy nerkowca – dodały one delikatnej tekstury do całej konsystencji i stanowiły znakomity zamiennik. Smacznie!
Mihiderkowe burgery i sałatki
Moje drugie danie to burger klasyczny. W pełni warzywny kotlet – przygotowany z pieczonych marchewek, korzeni pietruszki, cebuli i pieczarek. W smaku całkiem smaczny, ciekawa alternatywa dla mięsa moim zdaniem. Zamknięty razem z dodatkami w pszennej bułce z dodatkiem pieczonej dyni. Muszę przyznać, że jedna z najlepszych jakie jadłem – nie rozpadała się, odpowiednio chrupka i smaczna. Z dodatków jakie znalazły się przy kotlecie to papryka, sałata, kiełki, ogórek i cebula – wszystko świeże i chrupkie, razem z sosami bbq i majonezowym (sojonez?) idealnie się zgrały. Poza tym była jeszcze sałatka Coleslaw, która to z natury jakoś mnie nie urzeka. Całość zjadłem ze smakiem i muszę przyznać, że to pierwsze wege burgery, które do mnie przemawiają i mógłbym je zamówić jeszcze raz!
Największym rozczarowaniem tego wypadu była sałatka z marynowanym bobem. Na talerzu poza bobem znalazły się rukola, burak, brzoskwinia i miętowy dressing. Nie wiem od czego zacząć, może od tego dressingu, którego nie dało się w ogóle wyczuć, ani krzty mięty w całym daniu – jeśli jednak był, to zupełnie nie wyczuwalny. Sam bób trochę twardy i wydaje mi się, że lepszy efekt byłby gdyby został pozbawiony łupin. Brzoskwinia też była trochę za twarda i zdecydowanie było jej za dużo. Ani mi, ani koledze, który ubóstwia bób sałatka niestety nie smakowała.
Mihiderka ogółem, czyli podsumowanie
Mimo rozczarowania sałatką, wizytę w Mihiderce uważam za całkiem smaczną. Ich zupy i burgery to na pewno ich mocna strona i tego bym z chęcią skosztował jeszcze raz. Zdecydowanie więcej plusów, niż minusów sprawia, że to miejsce warte jest odwiedzenia. Nawet tak zatwardziali mięsożercy jak my daliśmy radę!
Adres: ul. Kaczyniec 13, Gliwice
FB: https://www.facebook.com/mihiderka/
Ceny:
- Chowder – 12 PLN
- Krem z pomidorów – 12 PLN
- Burger Klasyczny – 15 PLN
- Sałatka z marynowanym bobeb – 16 PLN
Ilona Popławska
zupy i burger wyglądają bajecznie! Aż chęć mi zaleciała na takiego burgera.