Przejedzone Weekly #2 – Birthday Boy!

Cześć! Zapraszam na kolejny odcinek pod tytułem „Przejedzone Weekly” – magiczny wpis podsumowujący miniony tydzień pod kątem gastronomii, dobrego papu na dowóz/wynos i z małą aktualizacją na temat tego, co u mnie słychać. Jeśli ominęliście poprzedni wpis z tej serii, to zachęcam Was do nadrobienia [LINK], a tymczasem płynnie przechodzimy do najświeższych newsów.

Co u mnie?

Końca kwarantanny nie widać, ale to dobrze, bo dalej nie stałem się mistrzem domowej pizzy (choć co weekend zawsze jakąś robię). Z ostatnich kuchennych dokonań, którymi mogę się pochwalić, trzeba wymienić dorayaki (japońskie pankejki ze słodką pastą anko), które – jak się okazało – były dla mnie za słodkie. Prawdopodobnie przez gotową pastę, którą z chęcią wykonam kiedyś samodzielnie.

Od kolegi baristy (Koza robi kawę) dostałem ostatnio paczkę z dalekiej północy! W niej znalazł się czajnik i kilka próbek kawy. To + ostatni zakup zestawu Hario V60 Craft Coffee Maker sprawia, że jestem teraz bardziej pro… Nah… Na bank nie jest to jeszcze poziom profesjonalny, ale na pewno mogę mówić o kolejnym etapie nauki o kawie i metodach jej parzenia. Jest to temat rzeka i czuję, że jeszcze dużo drążenia przede mną!

Jeśli dziś jest 4 maja, to świętuję. „A co świętujesz, Marcinie?” – zapytacie. Urodziny! Mam już 25 lat i dobrze mi z tym! W planach na urodziny miałem gdzieś pojechać albo chociaż wyjść zjeść coś dobrego. Jak jest – sami wiecie. Aczkolwiek jako birthday boy na bank dzisiaj jem dobre rzeczy, bo nie może być innej opcji!

Co tam w gastronomii?

Coraz więcej knajp wychodzi ze stanu spoczynku i skrupulatnie rozwija swoją sekcję dowozów i wynosów. Kawiarnie zaczęły oferować dostawę kawy do domu, a niektóre lokale po sukcesie z dostawami w początkowym okresie kwarantanny zwiększają zasięg działania. Jako przykład podam Bułkęs, który z początkiem maja powiększył obszar działania o dodatkowe kilometry – z promienia 7 km na 20 km od lokalu. Chwała im za to, bo w końcu do mnie dojadą!

Z innych ciekawostek – popularne zrobiło się zamawianie jedzenia z miast sporo od siebie oddalonych. Mowa tu na przykład o sushi od kieleckiego Sushiya w Vera Napoli i w drugą stronę – Vera Napoli oferowała dowóz pizzy na kieleckie rewiry! Inne case study, które znam, to Akita Ramen z Krakowa czy też Osiem misek z Wrocławia. Ludziom tęskno do podróży i jedzenia w innych miejscach niż lokalne, więc popularne knajpy z innych miast odpowiedziały na popyt stworzony przez konsumentów!

Co na dowóz/wynos?

Dziś w ramach zestawienia dwie restauracje z Katowic i jedna z Chorzowa. Trochę włoskich klimatów, dużo comfort food i dobrej kawy. Gotowi na zestawienie? Proszę bardzo!

Bistro Pappardelle

O tym miejscu miałem Wam pisać jeszcze w lutym, ale to historia na zupełnie inny wpis. Całkiem niedawno lokal miał swoje ponowne otwarcie po przebudowie kuchni i przystosowaniu menu pod dowozy. Na uwagę zasługują na bieżąco przygotowywane makarony, które są po prostu megadobre. Na chwilę obecną ich zasięg to samo południe Katowic, ale z czasem ma się to zmienić. Co warto zamówić? Carbonarę albo pappardelle z kurczakiem w sosie z gorgonzolą – oba dania to sztos, jakich mało!

Kraken Restopub

To też przykład lokalu, który zaraz po ogłoszeniu obostrzeń zaczął aktywnie działać w temacie dowozów. Efektem jest postawienie na możliwie najłatwiejsze i najlepsze w transporcie dania – mamy więc świetne lunchowe propozycje (Papu tygodnia), megadesery (brownie chałwowe!!!) i pizzę, która zrobiła na mnie ogromnie pozytywne wrażenie! Lokal ma dość spore zasięgi, jeśli chodzi o dowóz – do 15 km na bank, ale warto do nich napisać, nawet jeśli mieszkacie dalej!

Zdjęcie dzięki uprzejmości Z miłości do pizzy

Synergia Dobre Miejsce

I to w obu miejscówkach! Marzy się Wam dobra kawa i/lub pyszne śniadanie/lunch? Koniecznie zainteresujcie się ich ofertą. Ponadto od niedawna sprzedają też własnego wyrobu pieczywo, na które ponoć jest spory boom. Jeszcze tydzień temu działali tylko na zasadzie odbioru osobistego, ale od niedawna są dostępni też na Pyszne. Ostatnio zjadłem tu przepyszny falafel (do dziś mi się śni!), a na drugi dzień wziąłem od nich smażony ryż kimchi, który pamiętam jeszcze z czasów menu przedkwarantannowego.

Kwarantannananana

I tak wszyscy przeżyliśmy kolejny tydzień i przytyliśmy przynajmniej o 1 kg (ja na pewno, he he). Pamiętajcie – wszelkie uwagi, sugestie co do tej formy mile widziane. Nie gryzę! Trzymajcie się tam, smacznego tygodnia i do poczytania za tydzień!

This post was last modified on 3 maja 2020 22:29

Marcin Ceran: Programista z zawodu, bloger z zamiłowania. Lubię dobrze zjeść, czy to w domu czy to na mieście. Będziesz to jeszcze jadł?! ;) Więcej o mnie tutaj!

Zobacz komentarze (0)

Zobacz również
Disqus Comments Loading...