Cześć, moi mili! Jak tam powrót do normalnego życia? W ramach wracania do normalności w dzisiejszym odcinku „Przejedzone Weekly” trochę zwyczajnych wyjść do ludzi i świata gastro – nie tylko dowozów i wynosów. Jeśli ominęliście poprzednie wpisy z tej serii, to zachęcam Was do nadrobienia [#1][#2][#3][#4], a tymczasem zapraszam na cotygodniową aktualizację z domu i z Katowic.
Co u mnie?
Kluczowym eksperymentem w zeszłym tygodniu była próba przygotowania kremowego sosu na bazie żółtek i sera do carbonary. Test przeszedł pozytywnie i mimo nie-do-końca poprawnych składników w samym daniu uważam to za sukces! Prostota i szybkość wykonania w pełni poprawnego dania to kluczowa sprawa w moim przypadku – cały posiłek jestem w stanie przygotować w trakcie mojej skromnej przerwy lunchowej!
Z ciekawszych dań udało mi się jeszcze zrobić gulasz z chorizo i ciecierzycy. Bajecznie prosty, oparty na przepisie z Kuchni Lidla, z paroma modyfikacjami (zmiana alkoholu na Martini Fiero oraz brak tortilli). Maksimum zadowolenia, bo porcje przeznaczone na dwa dni zjadłem… jeszcze tego samego dnia.
Co tam w gastronomii?
Jak już wiadomo – gastronomia otworzyła się na gości i z pewnością coraz więcej osób wybierze się do lokali z powodu jedzeniowej żądzy wyjścia na miasto. Ja sam miałem poczekać trochę dłużej, ale w piątek tak jakoś wyszło i złamałem się… Poszedłem zobaczyć, jak to wszystko wygląda „od środka”, i tak trafiłem do Burgi. Miło było zobaczyć, że dalej działają i chociaż część tych tłumów z zeszłego roku wypełniła lokal. A że mogłem zjeść ich nowego, weekendowo limitowanego burgera z sezonowanym mięsem to już w ogóle – megasztos tak w skrócie!
Z racji tego, że sezon już w pełni, wiele lokali wystawia też swoje ogródki! Doczekaliśmy się jak co roku przepięknego ogródka w Kafeju, Sezo’novo przygotowywuje gruntowną przebudowę swojej przestrzeni, a z oddali słyszy się, że Vera Napoli też planuje otworzyć taki przybytek rozpusty. Ciekawym tej inicjatywy i z chęcią wybiorę się do każdego z tych miejsc. Glutenowa rozpusta gwarantowana!
Co na dowóz/wynos?
W dzisiejszych propozycjach nie mogło zabraknąć opcji grillowych (w końcu sezon się już rozpoczął), kawałków dobrej ryby i „zupy” na bogato. Bez przedłużania zapraszam na dowozowo-wynosowe inspiracje!
Wusztzkarry
Jeszcze nie udało się z otwarciem lokalu (trzymam cały czas kciuki!), ale na czas letni swojego foodtrucka ustawili na Trzech Stawach w miejscówce Latem (zaraz obok Sezo’novo). I wiecie co? Tego mi brakowało! Z pół roku nie jadłem u nich żadnej szamy, ale trzymają poziom jak za dawnych lat. Do tego słyszałem, że po cichu knują jakieś smaczne akcje, a ja nie mogę się już doczekać!
Kofuku Sushi
Jeśli chodzi o katowicki rybny zestaw ratunkowy, to chłopaki z Kofuku nie mają sobie równych. Warto skusić się na zestawy od nich – dobre, nakarmią zdecydowanie kilka osób (ja sam jadłem je dwa dni…). W ofercie różne ryby, zarówno opiekane, jak i surowe, a także dania z szeroko pojętej kuchni azjatyckiej. Uważam ich za jedną z najlepszych susharni w Katowicach! Warto się skusić.
Oh My Ramen
Już w poprzednich wpisach udowodniłem, iż ramen w dostawie to bardzo dobra opcja, o ile składniki są starannie zapakowane i za złożenie całej miski dobroci będziemy odpowiedzialni my sami. W zeszłym tygodniu spróbowałem dostawy od Oh My Ramen i muszę szczerze przyznać, że zrobili niesamowity progres od ostatniego razu, kiedy u nich jadłem. Shoyu z szarpanym kogutem było mega i cieszy to niezmiernie, bo każda kolejna opcja ramenowa to złoto!
Z nadzieją na przyszłość!
Skoro już nawet ja się przełamałem, to liczę, że niektórzy z Was też pewnie dojdą do punktu, w którym zachce się im zjeść na mieście. Nie namawiam, nie zabraniam, ale przestrzegajcie obostrzeń – to ważne! I cokolwiek zrobicie w tym tygodniu – pochwalcie się swoimi przemyśleniami. Oczywiście życzę Wam pojedzonego i znośnego tygodnia! Do zaś!