Od czasu kiedy Przystanek Śniadanie zmienił swoją lokalizację na bardziej adekwatną do pory roku nigdy nie umiałem zebrać się do odwiedzenia Domu Kultury Katowice Dąb [znajdującego się na ulicy Krzyżowej 1]. Jednak tej niedzieli odwiedziny znajomych odpowiednio mnie zmotywowały ;)
Podróż po domu kultury zaczęliśmy standardowo od kawy ze stoiska KAFEJ – taki już stały punkt wycieczki ;)
Chwilę po wypiciu kawy ruszyliśmy na poszukiwania czegoś konkretnego do jedzenia. Start zaliczyliśmy na stoisku Raz Dwa Osiem, którzy mieli swój debiut na Przystanku. Tematem przewodnim potraw były smaki gruzińskie i meksykańskie. Jako pierwsze skosztowałem Nigviziani badrigiani, czyli roladki z bakłażana zawierające w sobie nadzienie m.in z orzechów włoskich, nagietka, czosnku, natki pietruszki i kolendry. Bogactwo smaku jak dla mnie, co widać zresztą po użytych składnikach. Taka przekąska kosztowała 2.5 PLN. Jako drugie danie wybrałem Carnitas, czyli odpowiednio przyrządzona wieprzowina w pomarańczy z dodatkiem warzyw. Podana została w przypieczonej bułce ciabatcie, co dodatkowo zaplusowało w moim odczuciu. Samo mięso według mnie było bardzo smaczne, pomarańcza wykorzystana przy tym fajnie przełamywała smak. To cudo kosztowało 10 PLN – adekwatnie do wielkości. Może już nie w całości, ale udało się skosztować jeszcze Chkmeruli – jest to kurczak pieczony i duszony w mleku z czosnkiem. Dla mnie bomba, mimo tego że był chyba lekko przesolony w moim odczuciu. Nie mniej kuchnia gruzińska zaczyna mnie co raz bardziej interesować ;)
W sumie mógłbym już skończyć po jednym stoisku jedzenie ale stoisko Delicatessen Chorzów skusiło mnie Szakszuką. Szakszuka to aromatyczna potrawa składająca się z oskórowanej papryki, pomidorów, cebulki, czosnku, przypraw oraz sadzonego jajka. Podane ze świeżym pieczywem w biodegradowalnej miseczce z otrąb pszennych [ czułem się zaskoczony tym ciekawym pomysłem :) ]. W smaku przypominało mi to trochę leczo, ale jajko, którego żółtko po prostu się rozpływało podbiło moje serce … albo żołądek ;) Całość nie dość, że bajecznie wyglądała, to za razem dobrze smakowała. Koszt takiego dania to 10 PLN, co uważam za warte swojej ceny.
Dawno nie byłem tak zadowolony z wizyty na Przystanku Śniadanie. Dłuższa przerwa pozwoliła mi się chyba bardziej cieszyć tym, co jadłem, a również poznać 2 nowe, bardzo dobre moim zdaniem lokale. Liczę, że na następnych edycjach, na których będę uda mi się znaleźć kolejne takie perełki kulinarne :)