Browsing Tag

kuchnia meksykańska

Art & Food Bazar

Art & Food Bazar, który odbył się 24 kwietnia na Starym Kleparzu w Krakowie to impreza cykliczna. Odbywa się co miesiąc w stałym miejscu. Tym razem, mimo niesprzyjającej pogody,…

Rynek Smaków w Katowicach

Niedawno w Katowicach udostępniono większą część Rynku z dużym placem, a niedługo po tym część z miejscami siedzącymi. Pomyślałem sobie “jak fajnie kiedyś będzie usiąść i zjeść coś dobrego na Rynku”. Długo nie musiałem czekać, bo oto w zeszły weekend miało miejsce Rynek Smaków (https://www.facebook.com/events/814428385298468/), czyli pierwszy katowicki zlot foodtrucków (pierwszy na Rynku ;) ). Wydarzenie w sam raz dla mnie :D

Foodtrucków, które zjawiły się na samym evencie było około 20 – logicznym jest, że samemu się tego wszystkiego nie przeje i nie będzie możliwości spróbować wszystkiego. Po wstępnej selekcji polegającej na zrobieniu paru rundek wokół foodtrucków “jury” zdecydowało!

Fit-Fat Food Truck Katowice urzekł nas swoimi burrito. Do wyboru była wersja z kurczakiem i mięsem mielonym, więc razem z kolegą wzięliśmy 2 różne, co by popróbować. Burrito było podane razem z ryżem oraz sosem [w zależności od wersji – kura dostała czosnknowy, mielone bolognese]. Przechodząc do konsumpcji – nieźle się namęczyliśmy ze zjedzeniem, żeby się nie upaćkać, ale daliśmy radę. Samo burrito należało moim zdaniem do dobrych, ale nie rewelacyjnych, ryż był dla mnie zbędny. Mięsko odpowiednio przyrządzone, ale niczym się nie wyróżniało. Cena 15 PLN i wydaje mi się, że mogłaby być trochę niższa, gdyż danie nie było aż tak syte jakby się mogło wydawać.

Kill Grill Burger & Sandwich Bar – bo tam poszliśmy na burgery miał chyba jedną z dłuższych kolejek [z tego co wiem, to im później tym było gorzej], ale to nie było dla nas przeszkodą. Ja wziąłem Madera Burger [20 PLN] – burgera z antrykotu wołowego [wcześniej marynowanego], z bekonem, chutney z cebuli, serem pleśniowym, sałatą i rukolą. Kolega zaś wybrał The Best Kill Grill Burger [26 PLN]- w składzie takie samo mięso wołowe, bekon, sałata, rukola, smardze duszone w białym winie z lawendą oraz chutney z buraków. Obie pozycje zjedliśmy z bardzo dużym smakiem. Mięso, biorąc pod uwagę warunki i dużo zamówień, było w moim odczuciu wysmażone idealnie czyli medium, w smaku natomiast – niebo w gębie. Własne bułki (które były rewelacyjne!) zamykały w sobie wszystkie składniki i nie byłem ofiarą wypadających części posiłku. Czekam aż Kill Grill ponownie pojawi się na jakimś zlocie na Śląsku!

Wurst Kiosk Wagen – tutaj niestety nie dane mi już było spróbować wurstów (a wyglądały zacnie!), ale ze znajomymi skusiliśmy się na frytki belgijskie. Duża porcja (300g) kosztowała nas 9 PLN – nie tak dużo. Do wyboru 3 sosy – ketchup, majonez i andaluzyjski. Ja wybrałem ten trzeci. Frytki same w sobie były już przyprawione, ale generalnie były smaczne. Wystarczyło aby totalnie się zapchać i nic więcej już nie jeść ;)

Co do samego wydarzenia mogę powiedzieć, że organizacja wypadła bardzo dobrze. Mimo głośnej muzyki wokół foodtrucków, odchodząc kawałek dalej już nic praktycznie nie było słychać, a do tego jeszcze można było sobie usiąść na ławeczkach. W piątek festiwal cieszył się sporym zainteresowaniem – nie wiem jak w sobotę, ale domyślam się, że ludzie nie dali odpocząć foodtruck’om ;) Wydarzenie na plus – czekam na kolejny zlot ~!

Meksyk w Taco Mexicano

Dla odmiany o meksykańskich klimatach Ania:

W poszukiwaniu słonecznych, meksykańskich klimatów zawitałam do Taco Mexicano, które mieści się w Krakowie, przy ulicy Poselskiej 20.

Już od progu można wczuć się w klimat tego miejsca. Wyraziste zapachy, kolorowe ściany, liczne zdjęcia i piniaty ponad głowami. Wnętrze bogate, ale nie zagracone – i o to chodzi. Dodatkowo należy pochwalić miłą i obeznaną obsługę.

Przejdźmy do smaków. Jako przystawkę, za namową kolegi, zamówiliśmy caracoles, czyli ślimaki. Było to moje pierwsze kulinarne spotkanie z tym nieszczęsnym mięczakiem (bo zawodowo znamy się momentami aż za dobrze…), ale stwierdziłam, że w sumie czemu nie, zawsze coś nowego. Były lekko gumowate z mocnym akcentem czosnku, który znajdował się w zalewie. Właściwie to ciężko mi określić, czy skusiłabym się jeszcze raz. Nie były złe, co to, to nie. Po prostu nie podpadły pod moje gusta.

Jako danie główne wybrałam enchilade z polędwicą wieprzową. Została podana w towarzystwie dwóch sosów, pasty fasolowej, ryżu, śmietany i dwóch sałatek. Całkiem spory zestaw, którym też bardzo się napchałam (tego dnia to był mój jedyny posiłek i zupełnie tego nie odczułam). Danie było ostre, czego po kuchni meksykańskiej można było się spodziewać, ale zielony sos to istny morderca. Przez moment nie wiedziałam co ze sobą zrobić jak go spróbowałam. Dlatego, później go unikałam, bo dla mnie był zdecydowanie za ostry. Trochę szkoda, że placki były nim polane, w moim odczuciu lepiej, gdyby był podany obok. Polędwica była dobrze przyrządzona, delikatna w fakturze i wyrazista w smaku.
Jako napitek wybraliśmy lemoniady, do wyboru z limonki lub hibiskusa. Obie dobre, bez cukru (jak ktoś lubi słodkie napoje, to cukier znajduje się na stoliku) i idealnie gaszące pragnienie.

Podsumowując, Taco Mexicano proponuje wyraziste i ostre oblicze Meksyku. Takie, jak być powinno. Dla mnie na pewno nie była to ostatnia eskapada do tej restauracji. Gorąco polecam!

Służbowo do Szczyrku – wizyta w Green Pub

Podróże służbowe to świetna okazja do zjedzenia czegoś nowego gdziekolwiek byśmy się wybierali. W ten weekend dane mi było pojechać na konferencję do Szczyrku a tam odwiedzić Green Pub – niebagatelną knajpę z dość dużym miszmaszem kulinarnym [oferują tam dania z kuchni polskiej, greckiej, włoskiej i meksykańskiej]. Mój wybór padł na kuchnię meksykańską a że byłem jeszcze bardzo głodny to oczywiście dwudaniowy obiad musiał być.

Na pierwszy rzut padła Sopa de Albondigas – zupa warzywna z papryczkami chilli i mięsnymi pulpecikami a całość zaprawiona gęstą śmietaną. Zupa była bardzo smaczna – została odpowiednio doprawiona a śmietana dodawała uroku tej zupce. Była też bardzo syta mimo tego, że wspomnianych pulpecików w moim daniu naliczyłem [aż?] 2. Cena samej zupy – 7,90pln.

Na drugie danie uwidziałem sobie Burrito Chorizo – czyli po prostu Burrito z dodatkową kiełbasą chorizo podawane w zestawie z frytkami, gęstą śmietaną oraz sałatką meksykańską. Początkowo przeraziłem się ostrością podanego dania – w menu przy tej pozycji widniały 2 papryczki co mogło oznaczać, że będzie piekło. Jednak nic z tych rzeczy – obyło się bez dodatkowego napoju ;) Co do samej tortilli i jej „wnętrzności” to mięsko i to wołowe, i chorizo były bardzo dobrej jakości – zajadałem ze smakiem aż do pustego talerza. Całość z sałatką oraz śmietaną bardzo dobrze się komponowały. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to jakość frytek – mogłyby być lepsze aczkolwiek nie było aż takiej tragedii. Cena takiego zestawu – 24,90pln.

Podsumowując – jeśli traficie kiedyś do Szczyrku i zastanowicie się czy zjeść coś bardziej lokalnego [w końcu to miejscowość górska] czy coś co po prostu lubicie – jak dla mnie wybór jest prosty. Gorąco polecam to miejsce!