Thali House [Katowice]

Kuchnia indyjska zawsze kusiła mnie swoim kunsztem. Te przyprawy, zapachy i wszystkie aromaty jakie unoszą się w kuchni to sama magia. Na wieść o otwarciu nowego lokalu skakałem z radości. Z tego też powodu dzisiaj możecie przeczytać na temat Thali House, które to powstało przy ulicy Mariackiej w Katowicach.

Restauracja jest młodszą siostrą odwiedzanego przeze mnie od czasu do czasu Masala House, choć również znajduje się w centrum, to niestety w mało wyróżniającej się miejscówce przy ul. Mickiewicza. Podobieństwo dało się dostrzec choćby po menu – zawartość kart w obu lokalach była do siebie bardzo zbliżona. Nowe miejsce ma jednak coś, co wyróżnia się na tle innych lokali (nie tylko tego typu). Mowa o Thali, co po hindusku znaczy „talerz”. Jest to danie składające się z niewielkich porcji wszelkiego rodzaju dań dostępnych w „normalnych” rozmiarach. Znakomita sprawa dla osób chcących odwiedzić lokal i spróbować większej ilości smaków, aby znaleźć to, co nas kręci.

Meat Thali

Moja premierowa wizyta odbyła się w okolicy Nowego Roku. Wtedy to też z Patrycją skusiliśmy się na wzięcie wcześniej wspomnianego zestawu Thali. Jest on dostępny w dwóch wersjach, wegetariańskiej i mieszanej, oraz dwóch rozmiarach: mini (3 dania) i maxi (4 dania i deser). Po krótkiej debacie ustaliliśmy co zjemy i zrobiliśmy sobie lekki misz-masz na naszych talerzach. Zaowocowało to 3 daniami mięsnymi i 3 wege, po których w sumie byliśmy fest najedzeni!

Tikka masala to pierwszy rarytas tego wieczoru. Są to zamarynowane w przyprawach i jogurcie naturalnym kawałki kurczaka zapieczone w piecu. Podane były w pikantnym sosie masala, w którego składzie znajdują się pomidory i śmietana. Mięso delikatne, drób rozpływał się po prostu w ustach. Sam sos bardzo aromatyczny i lekko pikantny, ale na takim poziomie, że wytrzyma go każdy śmiertelnik. Zadowolony z takiego obiegu spraw jadłem dalej.

Kolejna potrawa to znów klasyk indyjskiej kuchni – Butter Chicken. Też kurczak, też pieczony w piecu tandoor, ale danie łagodniejsze ze względu na maślano-pomidorowy sos, któremu towarzyszyła nutka śmietany. To danie jest moim comfort food z tej kuchni i co mogę powiedzieć – zjadłem je ze smakiem i nie mogłem się do niczego przyczepić. Na pewno dobra opcja dla ludzi, którzy boją się wziąć coś bardziej ostrego. Tutaj potrawa przyjemnie nas łaskocze w podniebienie, więc nie umrzemy z powodu ostrości.

Ostatnim daniem z mojego zestawu był Palak, czyli zielone curry z duszonymi kawałkami kurczaka w sosie szpinakowym. W potrawie wyczuć można było jeszcze cebulę, czosnek, imbir oraz pomidory i śmietanę. Porównując do reszty pozycja ta była bardzo łagodna. W ogólnym rezultacie wyszła strasznie blado i płasko. Brakowało mi strasznie jakichś przypraw, które po prostu rozwaliły by moje kubki smakowe od środka.

Wege Thali

Myślałem, że moje dania były ostre, ale to co się działo na wege talerzu przeszło moje oczekiwania względem poziomu przyprawienia. Zacząłem od Aloo gobi, na które składały się ziemniaki i kalafior zasmażane z pomidorem. Totalnie nie przekonało smakiem, mimo tego iż warzywa były przygotowane na tyle, żeby rozpaść się w ustach a nie na talerzach. Owszem było spicy, ale dla mnie bez zbytnich rewelacji.

Trochę lepiej wypadło Aloo Brinjal, czyli ziemniaki i bakłażan smażone na tłuszczu z przyprawami indyjskimi. Taka kombinacja bardziej do mnie przemawia (zapewne przez tego bakłażana), ale według mnie popełniono jeden błąd. W menu zaznaczone było, że smażono na małej ilości tłuszczu, a ja czułem jakby kuchni tak trochę więcej wlało na patelnię. Nie powiem, żebym był tym zachwycony…

Z wege talerza najbardziej jednak moje serce podbił Tarka dal – gęsty, ostry gulasz z soczewicy. W smaku magia, dało się wyczuć tę nutę świeżej kolendry oraz zielonego chilli. Ponadto jeszcze gdzieś tam czułem pomidory oraz czosnek. Bardzo smaczne i syte, chyba najbardziej ze wszystkich dań tego wieczoru. Z wege opcji polecam najmocniej!

Bonus Thali

Jeden wypad to jednak nie wszystko! Podczas firmowych lunchów udało mi się wyciągnąć ludzi z pracy na małe co nieco. Spróbowałem więc dodatkowych potraw z karty. Pierwsze z nich to danie o jakże prostej nazwie Curry, czyli kurczak w sosie curry. Było całkiem zacne i oczywiście mięso zostało przygotowane należycie, dokładnie jak w poprzednich specjałach. Lekko pikantna nuta przedzierała się w smaku, równie dobry starter co Butter Chicken na pierwszy raz.

Miałem okazję zjeść jeszcze potrawę o nazwie Korma. Jest to mięso z orzechami nerkowca, migdałami oraz śmietaną. W smaku delikatne jak żadne dotąd, ale zarazem smaczne i aromatyczne, że byłem zachwycony. Rozkosz w ustach gwarantowana! Choć danie nie jest ostre, to na pewno przypadnie do gustu każdemu.

Nie zapomniałem jeszcze o dodatkach, które towarzyszą wszystkim potrawom. Chlebki Naan – jedne z lepszych, które do tej pory jadłem. Chrupiące z wierzchu, mięciutkie w środku. W kuchni indyjskiej zastępują one sztućce i tak też próbowałem nimi jeść. Powiem Wam, że to świetna sprawa. Spróbujcie koniecznie przy następnej okazji! Co do pozostałych rzeczy ryż basmati poprawny, ale za to surówka bardzo średnia.

Dzielmy się jedzeniem!

Thali House na pewno kusi smakiem aromatycznych dań. O ile mnie wersje wegetariańskie nie do końca przekonały, tak ich kurczak w wielu potrawach smakuje fantastycznie i łatwo można się od niego uzależnić. Idąc do tego lokalu nie zostawicie pełnej sakiewki z monetami płacąc za jedzenie, a dodatkowo uda Wam się zjeść porządnie przygotowaną kuchnię indyjską. Jedynym minusem był mały wybór mięs, dostaniecie tu tylko kurczaka, ale ten przygotowany był na pewno rewelacyjnie. Zdecydowanie polecam na pierwszy kontakt z tą kuchnią :)

Adres: ul. Mariacka 4, Katowice
FB: https://www.facebook.com/ThaliHouseKatowice/
Ceny:

  • Thali Wegetariańskie – 20 PLN [lunch] / 25 PLN [mini] / 28 PLN [maxi]
  • Thali Mieszane – 24 PLN [lunch] / 30 PLN [mini] / 35 PLN [maxi]
  • Curry z kurczakiem – 19 PLN [lunch] / 30 PLN [normalnie]
Ocena
  • Jedzenie
  • Obsługa
  • Klimat
4.3
Sending
User Review
0 (0 votes)

Marcin Ceran

Programista z zawodu, bloger z zamiłowania. Lubię dobrze zjeść, czy to w domu czy to na mieście. Będziesz to jeszcze jadł?! ;) Więcej o mnie tutaj!

2 komentarze

  1. Łukasz Michalski

    28 lutego 2017

    Ok, wiemy jak jedzenie się sprawuje na wejściu… a jak na wyjściu? bo właśnie z tego powodu boję się odwiedzić te lokale :)

    • Marcin Ceran

      28 lutego 2017

      Nie wiem jak te najostrzejsze pozycje z menu, ale to co jadłem nie robiło mi problemów i „dłuższej posiadówy” ?

Comments are closed.

RELATED POSTS