Cooler Food (Katowice)

Każdy, kto posiada swój ulubiony lokal z burgerami, przechodzi fazę znudzenia. Zaczyna się poszukiwanie nowych miejsc, co często stanowi nie lada wyzwanie. Nagle przypominasz sobie o jednym z lokali, nie wiadomo z jakiego powodu zapomnianym, który to już od dawna miałeś odwiedzić. Takim lokalem dla mnie był usytuowany przy ulicy Mariackiej Cooler Food. Po długim czasie w końcu udało mi się do niego trafić! Choć wizyta w lokalu była czymś zupełnie nowym, styczność z podawanym tam jedzeniem miałem już kiedyś w ramach festiwalu MENUfaktura.

Gwóźdź programu, czyli burgery w Cooler Food

Pierwszej wizycie towarzyszyło jasne przesłanie – koniecznie chce zjeść buksa! Szybki przegląd menu – przekąski, sałatki, kanapki, mięso przyrządzone na różne sposoby, burgery oraz hot dogi. Wszystkie pozycje w kilku wariantach, każdy znajdzie więc tu coś dla siebie. Na początek, by pobudzić apetyt, zakąska. Padło na przyjemną w smaku tapenadę z focaccią, w której wyraźnie było czuć oliwki oraz kapary, a całość była odpowiednio doprawiona. Magiczny wstęp do gwoździa programu (nawiązanie do publicznej telewizji przypadkowe, mówię serio!).

Burger chodził za mną od ponad miesiąca! W Cooler Food dostępne są dwie wielkości burgera mały (125g) oraz duży (200g). Do wyboru mamy bułkę pszenna lub pełnoziarnistą (bez dodatkowej opłaty), a w zestawie dodatkowo mamy sałatkę Coleslaw z czerwonej kapusty oraz sos do wyboru (chyba że w opisie buksa jest inaczej!). Menu zawiera 9 podstawowych pozycji, a co jakiś czas pojawia się sezonowy specjał – to lubię!

Mój wybór padł na Hiszpańską Krowę, która poza wołowiną miała w składzie chorizo, ser Gruyère, tapenade, oliwki, suszone pomidory, rukolę, czerwoną cebulę i podawana była z sosem z pieprzu młotkowanego. Do tego domówiłem jeszcze jakże pięknie i wykwintnie brzmiące frytki aromatyzowane oliwą truflową z solą himalajską i płatkami parmezanu.

Burger wjechał na salony! Bardzo ładnie podany, choć na wstępie zauważyłem drobny minus. Bułka ze składnikami była bardzo wysoka, a to oznaczało z mojego doświadczenia, że będzie ją ciężko jeść rękami i może się przy tym rozpadać. Jak się okazało, moje przeczucia się później sprawdziły. Byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony tą kompozycją – mięso wysmażone tak jak chciałem, przyprawione odpowiednio, a dodatki… mniam! Dobre pikantne chorizo i reszta składników tam użyta zrobiło mi dzień! Główne danie całkowicie przyćmiło zamówione frytki, które nie były aż tak epickie, jak to wynikało z opisu w karcie. Danie było bardzo syte – zakąska oraz mały burger wystarczyły abym był najedzony – chyba się starzeję! Bardzo pozytywne doświadczenie :)

Cooler raz jeszcze, czyli co by tu jeszcze zjeść

Kilka dni później wybrałem się do Cooler Food w podwojonym składzie – towarzyszyła mi Agnieszka, która pomogła mi w lepszym rozeznaniu się w ofercie. Kulinarną eskapadę rozpoczęliśmy od chłodzących napojów – idealnych przy obecnej pogodzie. Wybraliśmy dwa mocktaile – dla mnie Slow Swing (napar z zielonej herbaty i kwiatów jaśminu, syrop arbuzowy, limonka, granat) a dla Agi Vita Colours (brzoskwinia, puree marakuja, limonka, mango). Oba smaczne, jednak zdecydowanie preferuję orzeźwiające smaki – od słodkości tego drugiego, aż mnie skręcało. Mniejsza jednak o to… przyszliśmy jeść!

Przekąska musiała się znaleźć i tym razem – padło na kalmary w panko podane z sosem aioli. Jak wiadomo ciężko jest je odpowiednio przyrządzić, więc pomyślałem że byłby to dobry test. Wyszły… bardzo smacznie! Chrupkie z zewnątrz, miękkie w środku, no może jedna sztuka była trochę gumowa, ale do tej pory nie jadłem nigdzie lepszych. Sos też bardzo na propsie, dodawał jeszcze plusów temu daniu.

W międzyczasie gdy ja kończyłem kalmary, a zaczynałem hot doga (o czym później), znajoma zajadała się buksem, jej wybór jednak padł na Francuską Krowę. W składzie znalazł się ser kozi dojrzewający, karmelizowana cebula, rukola i sos do wyboru – zdecydowała się na ser pleśniowy ze śmietaną. Bułka znowu się rozpadała, więc utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie tylko ja mam z tym problem. Nie mniej, kompozycja była bardzo dobrze przemyślana i trochę inna od innych tzw. French burgerów, gdzie inni po prostu dodają ser pleśniowy i żurawinę. Chyba znalazłem powód, żeby prześledzić empirycznie całą ofertę… bo czemu by nie?

Wracając jednak do wspomnianego hot doga – zamówiłem Spleśniałego Psa (taka nazwa, co poradzić ;) ). Bułka zawierała w sobie kiełbaski wieprzowe, bekon, rukolę i sos gorgonzola. W odróżnieniu od ostatniego razu, kiedy jadłem tego hotdoga na MENUfakturze, zmieniło się mięso (wcześniej była jagnięcina), to też pozycja ta jakoś inaczej mi smakowała. Bułka była bardzo spieczona, a to przy takim daniu jest trochę drażniące. Zjadłem, ale tym razem nie powaliło.

Trochę czułem niedosyt, więc zamówiłem deser. Brownie czekoladowe z suszoną śliwką i brandy, podane z sosem czekoladowym i lodami waniliowymi. Z zewnątrz skorupa, zakalec w środku – brownie idealne, a do tego ten sos i lody – petarda! W momencie pisania tego tekstu ślinka mi cieknie gdy patrzę na to zdjęcie… Polecam!

Cooler’a podsumowanie

Muszę przyznać, że nadrabianie moich gastro-zaległości okazało się bardzo smacznym przeżyciem. Dzięki Cooler Food wróciła mi utracona ostatnio wiara w katowickie burgery. Poza tym można tam zjeść inne świetne pozycję. Zapewne już tam byliście, ale jeśli nie to odróbcie zaległą pracę domową i tak jak ja odwiedźcie lokal. Myślę, że nie pożałujecie!

Adres: Mariacka 20/1, Katowice
FB: https://www.facebook.com/coolerfood/
Ceny:

  • Tapenada z focaccią – 7 PLN
  • Kalmary w panko z sosem aioli – 15 PLN
  • Francuska Krowa – 18 PLN
  • Hiszpańska Krowa – 20 PLN
  • Frytki aromatyzowane oliwą truflową z solą himalajską i parmezanem – 11 PLN
  • Brownie – 10 PLN
  • Mocktaile – każdy po 10 PLN
Ocena
  • Jedzenie
  • Obsługa
  • Klimat
4

Podsumowanie

Na burgery i nie tylko!

User Review
0 (0 votes)

This post was last modified on 13 stycznia 2018 22:35

Marcin Ceran: Programista z zawodu, bloger z zamiłowania. Lubię dobrze zjeść, czy to w domu czy to na mieście. Będziesz to jeszcze jadł?! ;) Więcej o mnie tutaj!

Zobacz komentarze (18)

  • jeśli mowa o burgerach, polecam odwiedzić Zymft w Żorach ;) może to nie Katowice, ale niedaleko ;p jako miłośniczka burgerów wracam tam co jakiś czas, przeważnie na te sezonowe ;) największym plusem jest fakt, że są niedrogie i bardzo smaczne, ale chętnie poznam Waszą opinię na ich temat ;)

    • Nigdy jeszcze w Żorach nie byłem - jak będę to jak najbardziej odwiedzę :)

  • Widzę, że nic się nie zmieniło w kwestii bułek. Rozpadają się, bo są po prostu stare. Z tego też powodu omijam to miejsce.

    • Nie powiedziałbym, że to była wina tego ;) Jest spora różnica w bułce starej i odświeżanej, a taką którą dostałem.

  • Nie wiedziałam, że w Katowicach są takie miejsca. Ja osobiście za burgerami nie przepadam, ale może kiedyś to się zmieni :)

  • W Stolicy w buksach króluje (prawie)niepodzielnie wołowina. Mam szczęście, że w mojej okolicy - tzw. Słoikowo - mieszka tak wielu wariatów ( studenci i uciekinierzy od konserwy z całego kraju), że w kilku miejscach są buksy bez wsadu z byczka.
    W jednym lokalu serwują je w wersji Karaibskiej. Kurczaki, drób wszelaki plus fantastyczne owoce/warzywa i sosy.. Czy w Twojej okolicy też są takie miejsca ?

    • Więcej niż 1 pozycja z kurą to w burgerowniach tutaj jeszcze nie widziałem. Prędzej dobrego wege burgera się dostanie niż drób w ciekawej kompozycji ;/

  • Uwielbiamy burgery. Gdybyś był kiedyś w Toruniu polecamy Kuranty Bistro, gdzie właśnie French Burger jest podawany z camembertem i żurawiną ;) W Katowicach byłyśmy prawie rok temu i wspaniale wspominamy wizytę w nieistniejącej już Staromiejskiej 13. Szkoda, że wcześniej nie słyszałyśmy o tym miejscu, bo z chęcią byśmy zajrzały.

    • Ja do Staromiejskiej 13 się nie wybrałem w końcu, a szkoda :( Aczkolwiek są ploty o reaktywacji :) Co do miejscówki w Toruniu - zapisuję na listę!

  • brzmi smakowicie, może będzie kiedyś można smaki przez neta przesyłać :-)

  • Teraz już się chyba nie uchowam, aż mi ślinka cieknie na widok tych wszystkich smakowitości. Chociaż też nie lubię rozpadających się bułek. Mam wtedy wrażenie, że nie umiem się zachować przy stole :D

    • Nie ma co się przejmować - w dużej ilości przypadków miejsce gdzie jadłem wygląda jak pobojowisko :D

Zobacz również
Disqus Comments Loading...