Najedzeni Fest! Lokalnie

W ostatnią niedzielę, tj. 4 października w Forum Przestrzennym w Krakowie odbyła się kolejna edycja Najedzeni Fest! tym razem pod hasłem “Lokalnie”.

Ania:

Na dobry początek uraczyliśmy się mięsną samosą ze stanowiska Hurry Curry. Jeszcze ciepła i znośnie pikantna przygotowała nasze żołądki na więcej. Koszt: 5 PLN.

Już po pierwszym przejrzeniu, co oferują stanowiska wiedziałam, że uraczę się kopytkami od Kolektyw umami. Mój wybór padł na kopytka w sosie rydzowym, a w wersji słodkiej – z solonym karmelem. Oba warianty były przepyszne i po raz kolejny panie przekonują mnie do jedzonka wege (gdzie nie muszę dodawać, że do smaku brakowałoby mi mięsa).

Marcin:

W międzyczasie razem z Michałem wybraliśmy się na zupy od znanego nam wcześniej z hot dogów Soup Dog’a. Mój wybór padł na zupę dyniową z imbirem i pomarańczą. Ciekawa, orzeźwiająca w smaku. Zupa Michała natomiast, krem pomidorowy z mascarpone, o wiele bardziej przypasowała mi smakiem, była na pewno lepiej przyprawiona niż moja. Cóż zrobić, chyba obaj jesteśmy zwolennikami kremów, bo Michałowi też bardziej smakował jego wybór. Dynia – 5 PLN, Pomidory – 6 PLN. Nie zmienia to faktu, że Soup Dog dobre zupy ma.

Ania:

Dalej wzięliśmy się za cukier. Na stanowisku Słodkiego Warsztatu skusiliśmy się na bezę z kremem i jagodami – dobrze zrównoważona słodycz bezy z kwaśnymi jagodami i mdłym (samym w sobie) kremem. Poziom cukru przekroczyliśmy z tartą snickersową z m&m’sami od La Baguette – cukrzyca instant, tak jak lubię.

Marcin:

Korzystając z okazji, że niektórzy mieli ochotę na słodkości wybrałem się do mojego Lokalu, na kotlety z dzika. Podane oczywiście w burgerze z sosem z grilowanego bakłażana, sałatą, marmoladą cebulową, pomidorem i korniszonami. To w cenie festiwalowej 15 PLN, trochę mniejszej niż zazwyczaj, bo kotlet ważył około 120g. Co mogę powiedzieć o dziku … smaczny… ale w porównaniu do sarniny, czy daniela jest o klasę niżej wśród dziczyzny. Mięso nie było aż tak delikatne jak w poprzednich moich spotkaniach z dziczyzną. Nie mniej dalej “na propsie” ;)

Na sam koniec, żeby się “dobić” chciałem coś konkretnego. Dawno nie jadłem nic od Curry Up!… kolejka do nich cały czas była długa i kręta, ale nie zniechęciło mnie to. Wziąłem Murgh Aloo Masala – aromatyczne curry z kurczakiem i ziemniakami. Pycha! Niestety nie pomogło mi się zapchać tak, żebym się turlał, ale to już inna historia…

Michał:

Choć deser już spożyty ciężko było się oprzeć cudnym kanapkom z pastrami od Pastrami Deli w kooperacji z Meat My Day. Mięso było delikatne i wręcz rozpływało się w ustach, a musztarda na kanapce tylko pomagała całości swoją ostrością. Mała porcja kosztowała 10 PLN. Warta każdej złotówki. Aż szkoda, że nie byłem bardziej głodny.

Tak oto minęło nam popołudnie na jedzeniu. Całkiem ciekawie – o ile ja odwiedzałem sprawdzone stoiska, tak Ania z Michałem popróbowali czegoś nowego. Każdy znalazł coś dla siebie :)

User Review
0 (0 votes)

This post was last modified on 1 czerwca 2016 21:31

Marcin Ceran: Programista z zawodu, bloger z zamiłowania. Lubię dobrze zjeść, czy to w domu czy to na mieście. Będziesz to jeszcze jadł?! ;) Więcej o mnie tutaj!
Zobacz również
Disqus Comments Loading...