Naleśniki z francuską klasą – Madame

Zaraz po Nowym Roku dane mi było wybrać się na jeden dzień do Wrocławia. Totalnie szybki wyjazd i na tyle nie byłem w stanie myśleć o wybraniu jedzenia, że poprosiłem o to znajomą. Razem odwiedziliśmy całkiem niedawno otwartą naleśnikarnię Madame, znajdującą się przy Rynku 22.

Lokal jest bardzo przestronny – dwupoziomowy i na każdym piętrze znajdziemy dużo miejsca. Restauracja w swojej ofercie ma 3 główne rodzaje naleśników: galettes (wytrawne na cieście pszennym lub gryczanym), crepes (tradycyjne naleśniki francuskie na słodko) i pancakes (puszyste naleśniki amerykańskie). Ogólnie samych naleśników jest ponad 30 pozycji, a dodatkowo trafiają się opcje sezonowe. W menu z takich konkretniejszych rzeczy znalazły się jeszcze sałatki, których też jest pokaźna ilość. Ponadto znajdziemy jeszcze parę przystawek, takich jak pasty czy też zupę dnia.

Razem ze znajomą, na dobry początek zamówiliśmy po paście. Ja zamówiłem hummus (11 PLN), znajoma natomiast chutney z pieczonej papryki (9 PLN). Jak na przystawkę to dostaliśmy sporą porcję, a do tego dobre pieczywo. Hummus całkiem smaczny, ale w starciu z chutneyem z pieczonej papryki nie miał szans. Bardzo smaczne przekąski, do spróbowania została mi jeszcze pasta z tuńczyka, która pewnie też jest niczego sobie :)

Gwoździem dzisiejszego wypadu były jednak naleśniki. Lubię chodzić z innymi osobami, zawsze popróbuje się więcej! Ja zamówiłem naleśnika o wdzięcznej nazwie Surf. Na wnętrze składał się kurczak, karmelizowany ananas, ser żółty, mleczko i wiórki kokosowe. Moja pierwsza myśl gdy skosztowałem – o jakie dziwne połączenie … ale smaczne! Sam naleśnik był duży i syty, ciasto pszenne też niczego sobie (jestem ciekaw jak wypada gryczana opcja). Skosztowałem jeszcze kawałka z pozycji Mexico – w składzie wołowina, pomidory, czerwona cebula, chili oraz świeża kolendra. Taka klasyczna kompozycja, ale też bardzo smaczna. Cenowo wyglądało to tak: Surf za 18 PLN, Mexico 23 PLN. Moim zdaniem warte każdej wydanej złotówki.

Jeśli mam być szczery, to jestem zaskoczony, pozytywnie oczywiście. Lokal istnieje dość krótko, ale ma się czym pochwalić – bardzo dobre jedzenie, przemiła obsługa i doskonałe miejsce na lunch oraz do posiedzenia przy pracy. Tym bardziej, że lokal ma bardzo dobrą lokalizację. Już kończę pisać, bo tylko słodzić będę… a Wy, moi czytelnicy, idźcie na naleśniki (i nie tylko!) ;)

Zdjęcia autorstwa mojego jedzeniowego kompana, czyli Marleny Stremler.

User Review
0 (0 votes)

This post was last modified on 1 czerwca 2016 21:26

Marcin Ceran: Programista z zawodu, bloger z zamiłowania. Lubię dobrze zjeść, czy to w domu czy to na mieście. Będziesz to jeszcze jadł?! ;) Więcej o mnie tutaj!
Zobacz również
Disqus Comments Loading...