Browsing Tag

wege

Co dziś znajdę na talerzu? – Kolorowy Talerz

Pewnego dnia wracając z pracy, ni stąd ni zowąd, zachciało mi się wyjechać poza Katowice, żeby coś zjeść. W moich wędrówkach trafiłem do Tychów na ulicę Grota Roweckiego 68….

Naleśniki z francuską klasą – Madame

Zaraz po Nowym Roku dane mi było wybrać się na jeden dzień do Wrocławia. Totalnie szybki wyjazd i na tyle nie byłem w stanie myśleć o wybraniu jedzenia, że…

Daj pieroga! – Kanton Dim Sum House

Jeśli mam być szczery, to kuchnia azjatycka jest jedną z moich ulubionych w ostatnim czasie. Tym bardziej rozmowa ze znajomym wprowadziła mnie w stan “muszę zjeść dim sumy”. Problem…

Może jednak nie… BO TAK Wege Przestrzeń [zamknięte]

Często się zdarza, że znajomi podrzucają pomysł, aby wybrać się do jakiejś knajpy z Grouponem, bo taniej. Nic w tym złego – zawsze można spróbować czegoś nowego tanim kosztem….

Zielona frajda – Bellmer Cafe [zamknięte]

Nie jestem osobą, która na co dzień jadłaby non stop posiłki bez mięsne… Aczkolwiek co jakiś czas kusi mnie, aby spróbować coś innego. Z takim zamiarem wybrałem się do…

Wege opcja – Mad Mick

O Mad Micku już pewnie wiele osób słyszało. Tym bardziej ja go znałem od dawna, gdyż jest to nasz stały punkt spotkań jak przyjeżdzają znajomi z innych miast. Tyle…

Wege boom – Nova Krova

Rzadko kiedy zdarza mi się jeść wegańskie potrawy, jednak ten raz ani nie był z przypadku, ani z przymusu. W ramach ciekawości przeszedłem się ze znajomą weganką do miejsca NOVA KROVA, znajdującego się przy pl. Wolnica 12 w Krakowie.

“Pierwszy w 100% wegański lokal w Krakowie. Naszym flagowym produktem są burgery, które stanowią połączenie roślinnych kotletów, świeżych bułek jasnych, ciemnych lub bezglutenowych, szerokiej gamy sosów i oryginalnych dodatków.” – tak pisze o sobie Nova Krova.

Co w takim razie jedliśmy ?
Spośród dość bogatej oferty burgerów mój wybór padł na Tofu burgera w bułce ciemnej [14 PLN]. W składzie posiadał marynowane i grillowane tofu, sałatę, podsmażone pieczarki, avocado, blanszowanego pora i kiełki. Wybrałem do niego sos majo klasyczny – w smaku całkiem zacny. Jak smakował mój burger? Było dość mało składników w środku. Jeśli chodzi o grillowane tofu, to nie wiem jak powinno smakować, ale w tym wydaniu moim zdaniem był w porządku. Całość dobrze się komponowała, w smaku też było bardzo dobrze, jednak mimo wszystko się tym nie najadłem. Następnym razem domówię frytki, bo pewnie o tyle mi brakowało do pełnego brzucha :)

Miejsce w moim odczuciu nie wypada źle, ale jest to opinia osoby, która nie chodzi do takich miejsc na co dzień. Na pewno jeśli chcecie urozmaić swoje posiłki można śmiało wpaść na bezmięsnego burgera – ot, z ciekawości :)

A teraz oddam głos expertowi od dań wegan, czyli Doroty:

Nie jestem wielką fanką burgerów, ale przyznam, że byłam nieco podekscytowana, że będę mogła spróbować czegoś nowego i oczywiście wegańskiego ;) Mój wybór padł na seitan burgera. Seitan nazywany jest „chińskim mięsem”, ja jednak nie lubię tego określenia. To po prostu gluten pszenny, ale dobrze przygotowany jest na prawdę smaczny. Nie mam zbyt dużego doświadczenia z tym produktem, ale będąc w ostatnim czasie w Warszawie udało mi się co nieco spróbować i byłam niezmiernie zadowolona. Zachęcona smakami, które zapamiętałam – zamówiłam. Seitan burger w składzie ma oczywiście seitanowy kotlet (grillowany BBQ style), a do tego sałatę, karmelizowaną cebulę, marynowane buraczki, blanszowany por, ogórek i kiełki. W menu jako proponowany sos widnieje BBQ, bardzo mi to pasowało, więc nic nie zmieniałam. Za takiego pana policzono mi 15zł. Mój burger w końcu znalazł się na stole. Wyglądał całkiem ładnie, robił dobre pierwsze wrażenie… ale niestety tylko pierwsze. Duża ilość sałaty wystająca z każdej strony bułki wyglądała na prawdę zachęcająco, do tego całkiem przyzwoitych rozmiarów kotlecik. Miało być tak pięknie. Jednak im dalej tym było gorzej. Powiem szczerze, warzywnych dodatków było na prawdę niewiele. Gdzieś tam rzeczywiście był ogórek i por. Reszty nawet nie pamiętam. A seitan? Może moje podniebienie zostało zbyt rozpieszczone tym, czym uraczyłam się w Warszawie? Może tak. Tu było po prostu nijako. Ani to nie było dobre, ani złe – ot, takie byle jakie. Jednak najbardziej rozczarował mnie sos, z którym burger został podany. Ja wiem, że znawcą BBQ nie jestem i wiem, że rodzajów tego sosu jest… trochę (?). Ale dla mnie to był po prostu zwykły ostry sos. I tyle. Żadnego zapachu wędzonki. Odważę się nawet stwierdzić, iż to on jest sprawcą tego, że całość po prostu mi nie podpasowała.

Mój wypad do Novej Krovy podsumuję więc lekkim rozczarowaniem. Po fakcie trochę żałowałam, że nie zamówiłam burgera z kotletem z fasoli lub z falafelem. Mam wrażenie, że bardziej by mi posmakowały. Nie skreślam więc tego lokalu z mojej listy, ale następnym razem zastanowię się dwa razy czy mam ochotę tam zjeść.