Browsing Tag

hotdogi

Bezogródek food truck park

Bezogródek food truck park to nowe miejsce na mapie Krakowa. Przy ulicy Piastowskiej 20, rzut beretem od Błoń oraz parku Jordana znajdziemy dużo miejsca na wypoczynek wśród wspaniałego jedzenia. Czegoś…

„Ciepłe psy” prosto z krakowa – Soup Dog [zamknięte]

Nowinki gastronomiczne w Grodzie Kraka rozchodzą się dość szybko, więc w zeszłym tygodniu wyruszyliśmy na poszukiwania zupo-psa. Soup Dog mieści się przy ulicy Dietla 44 w arkadach. Bar specjalizuje…

MENUfaktura / Miejski Festiwal Kulinarny

W zeszłą sobotę przy starej fabryce porcelany w Katowicach (ul. Porcelanowa 23) odbyła się druga edycja MENUfaktura / Miejski Festiwal Kulinarny. Miejsce imprezy leży w znacznej odległości od centrum, ale organizatorzy wykazali się pomyślunkiem i co godzinę z centrum Katowic kursowały darmowe busiki (w obie strony) – bardzo miły gest ze strony organizatorów. Tyle słowem wstępu – przejdźmy do jedzenia, które dane było nam skosztować na miejscu.

Jako, że nie byłem sam, to udało mi się spróbować większą ilość dań. Rozpoczęliśmy od Cooler Food i „spleśniałego hotdoga”, który miał w sobie kiełbaski jagnięce, bekon, rukolę i sos na bazie sera gorgonzolla. Połączenie całkiem smaczne – kiełbaski odpowiednio wysmażone, bekon smaczny, rukola świeża. Nie miałem się do czego przyczepić tak szczerze mówiąc… no chyba, że sos mógłby być trochę bardziej gęsty.

Kolejne stoisko jakie odwiedziliśmy to Własna Robota i tutaj skosztowaliśmy trzy rzeczy – sałatkę z kurczakiem (i dodatkami), panini z salami, oraz jeden z oferowanych koktajli… ale po kolei.
Sałatka poza kurczakiem (i sałatą :P) zawierała rukolę, pomidory koktajlowe i makaron penne. Całość mogła zostać polana jednym z sosów, a nasza konkretnie zawierała majonezowo-musztardowy. Tutaj niestety trochę się zawiodłem, bo kurczak zbyt suchy, makaronu trochę mało (aczkolwiek nie wiem czy to miała być sałatka makaronowa…) i chyba przypadkiem jeszcze do kompozycji dostaliśmy trochę roszponki (a podobno nie miało jej być). A szkoda …
Drugi rzut to panini z salami, sałatą, czerwoną cebulą i mozarellą, a dodatkowo jeszcze wybrałem do kanapki sos czosnkowy. Tutaj już lepiej, smacznie, chrupko z dobrym salami, jednak rozłożenie sera w kanapce mogłoby być lepsze – cały ułożył się w jednym pasie na dole kanapki, a nie równomiernie rozłożony względem reszty składników.
Trzecie podejście to koktajl: brokuły, mango, brzoskwinia. Sam nie wypiłem go dużo – smakował mi, ale nie czułem tam brokułów na początku, co uważam za plus. Osoba towarzysząca zachwyciła się tymże napojem. Wydaje mi się, że koktajle z Własnej Roboty są jak najbardziej do polecenia.

Przed daniem na finisz odwiedziliśmy jeszcze stoisko Hurry Curry, a tam wzięliśmy na spróbowanie Szata… Sataya ;) Satay w tym wydaniu składał się z kurczaka nadzianego na patyczki bambusowe, ugrillowany i podawane z ostrym sosami + sokiem z limonki. Grillowany kurczak był bardzo delikatny, sos odpowiednio pikantny, a sok z limonki dobrze uzupełniał ten romans – polecam tą przekąskę.

Na sam koniec padło na pełnoprawnego burgera od Burger na kółkach. Z ich oferty wybraliśmy Urban Burgera, który w swojej bułce skrywał 170 g wołowiny, marynowaną gruszkę, marynowaną pierś z kaczki, pomidora, czerwoną cebulę, roszponkę, a także autorski sos śliwkowy. Popatrzyłem na składniki i miałem efekt „wow”, spróbowałem burgera, a uczucie pozostało. Dla mnie super połączenie smakowe. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to fakt, że bułka nie była przygrillowana – brakowało mi tego do całości. Jednak nie dyskredytuje burgera – szkolne 5+ mu się należy, więc zdecydowanie polecam.

Bardzo cieszy mnie w jakim kierunku idzie ten katowicki festiwal kulinarny. Jestem zadowolony z drugiej edycji bardziej niż z poprzedniej – na tej faktycznie było pojedzone i to fest ;) Czekam z niecierpliwością na kolejną edycję!