Niedawno zakończył się festiwal kulinarny Virgin Mobile Apetyt na Miasto. Zasada działania podobna jak w przypadku Restaurant Week, czyli lokale przygotowują menu w maksymalnie dwóch wersjach za cenę 39 PLN. W ramach tego festiwalu udaliśmy się całą ekipą (choć nie w tym samym czasie) do lokalu Od Jajka Do Jabłka, znajdującego się przy ulicy św. Gertrudy 7 w Krakowie.
Ja jako jedyny wybrałem menu alternatywne – wegańskie. Chciałem popróbować nowych smaków. Menu przedstawiało się tak:
- wegańska zupa z czerwonej soczewicy z mlekiem kokosowym,
- wegański pieczony bakłażan z wędzonym tofu w sosie pomidorowym z ryżem,
- wegańskie pieczone jabłko z nadzieniem figowo-migdałowym z syropem klonowym.
Menu główne natomiast zawierało takie pozycje:
- Zapiekany bakłażan z pecorino (włoski ser owczy),
- Filet z kurczaka w kremowym sosie winnym z estragonem, ziemniakami truflowymi oraz świeżą rucolą,
- Naleśnik z masłem orzechowym, bananem i czekoladą.
Zacznijmy od zupy z czerwonej soczewicy z mlekiem kokosowym. Porcja wystarczająca na przystawkę. Konsystencja zupy bardziej przypominała krem, ale nie przeszkodziło mi to w spożywaniu. Zupa była całkiem zacna jednak brakowało mi tutaj czegoś bardziej wyrazistego. W skali szkolnej zupa na 4.
Zapiekany bakłażan z pecorino (włoski ser owczy) jako przystawka okazał się być strzałem w dziesiątkę. Bardzo smaczne danie tylko zmagające apetyt na więcej. Dania z wykorzystaniem owczych serów często uzyskują strasznie słony posmak, lecz nie tym razem, proporcja smaków była bardzo dobrze wyważona.
Moje danie główne, czyli wegański pieczony bakłażan z wędzonym tofu w sosie pomidorowym z ryżem, przestało być wegańskie już po podaniu. Obsługa zapytała się mnie czy jestem weganinem i jak odpowiedziałem, że chce tylko spróbować nowych smaków to zaproponowali mi posypanie wierzchu serem – dla mnie na plus. Bakłażan i tofu według mnie to dobre połączenie, a sos pomidorowy tylko je uzupełniał. Zjadłem ze smakiem nie zostawiając na talerzu niczego!
Dla mięsolubców na talerzu pojawił się filet z kurczaka w kremowym sosie winnym z estragonem, ziemniakami truflowymi oraz świeżą rucolą. Dobre, lekko pikantne danie główne zachwycające kolorem. Kurczak był miękki i rozpływał się w ustach. W moim odczuciu jedynym mankamentem była rukola (sprawdziłaby się inna warzywna wkładka), ale to tylko czepialstwo Frontu Przeciwko Dominacji Rukoli Na Talerzach (FPDRNT).
Przyszedł czas na deser – pieczone jabłko z nadzieniem figowo-migdałowym polane syropem klonowym. Jeśli mam być szczery to deser wywołał uśmiech na mojej twarzy. Myślałem, że z powodu syropu klonowego całość będzie za słodka jednak nadzienie i samo jabłko odpowiednio ze sobą współgrały niczym ying i yang.
Druga opcja deserowa, czyli naleśnik z masłem orzechowym, bananem i czekoladą okazał się być równie dobrą opcją. Słodki na odpowiednim poziomie z przepyszną czekoladą deserową.
Z wyjścia ekipą jesteśmy bardzo zadowoleni. Odkryliśmy bardzo przyjemne miejsce na mapie Krakowa. Obsługa też bardzo miła, w moim odczuciu knajpa emanuje rodzinną atmosferą. Z wielką chęcią wrócimy tu nie raz!
PS. Jeśli chodzi o sam Apetyt na miasto mam krótkie przemyślenia. Udział niektórych knajp był chyba bardzo na siłę. Przyglądając się menu festiwalowemu i widząc menu jednej z knajp w pokroju piwo, burger, piwo złapałem się za głowę…