Aby móc w pełni wejść w rok 2020, chciałbym podsumować rok poprzedni. Jak zawsze był pełen wrażeń, przepysznego jedzenia i kilku podróży za granicę (do Neapolu czy Berlina). Klasycznie też zrobiłem objazd po kilku miastach w Polsce i odświeżyłem gastro-przewodniki po nich. A to, co dziś dla Was przygotowałem, to nic innego jak lokale, które najbardziej urzekły mnie kulinarnie w minionym roku 2019!
Jak należy podejść do tego zestawienia? Jest parę faktów, które muszę Wam na początku przekazać:
- kolejność nie ma tu żadnego znaczenia – każde z tych miejsc wywarło na mnie duże wrażenie i są one na tyle różnorodne, że nie da się ich ocenić zerojedynkowo,
- w poprzednich latach restauracje przedstawione w zestawieniu były wyłącznie polskie, w tym roku bonusowo pojawiają się trzy miejscówki zagraniczne,
- na liście nie ma lokali z lat poprzednich (zobaczcie zestawienia za lata 2015, 2016 i 2017, 2018).
Po tym krótkim wstępie pozostaje mi już tylko życzyć smacznego przeglądania!
Sushiya (Kielce)
Nigdzie w Polsce do tej pory sushi nie smakowało mi tak, jak to serwowane w Kielcach. Zjadłem tam ryby dotąd mi nieznane, dowiedziałem się wielu rzeczy na temat przygotowania ryb, a czas spędzony w Sushiya minął w świetnej atmosferze – zapamiętam go na długo! Wszystko to za sprawą Michała Kostrzewy, prowodyra całej tej inicjatywy. Koniecznie wybierzcie się na specjalną kolację w stylu Omakase – niezapomniane wrażenia!
Restauracja Carska (Białowieża)
Podróżując przez wschodnią Polskę, zawitaliśmy na kilka dni do Białowieży, a to oczywiście wiązało się z poszukiwaniem dobrej lokalnej kuchni. Restauracja Carska to bardzo klimatyczne miejsce, w którym można zjeść naprawdę przepyszne dania (w tym przepyszną dziczyznę!). Obsługa, na którą trafiliśmy, pozwoliła nam jeszcze bardziej cieszyć się urokiem miejsca. Jeśli będziecie na Podlasiu, wykorzystajcie ten czas na odwiedziny w tej restauracji. Nie pożałujecie ani trochę!
Happa to Mame (Poznań)
To jedyne do tej pory znane mi miejsce w Polsce, które serwuje przygotowywane na bieżąco japońskie słodycze. Jest tu bardzo klimatycznie, dość minimalistycznie (kilka miejsc przy oknie plus duży stół, który zamienia się w pełnoprawne kotatsu). Najważniejsze są jednak słodkości, którymi jestem po prostu zauroczony. Nie są przesadnie słodkie, przez co trafiają bardzo w me gusta. Sami zobaczcie te cuda! Wszystko było po prostu prze-smaczne! Happa to Mame to miejsce, w którym zdecydowanie mógłbym zamieszkać.
Molam Thai Canteen & Bar (Kraków)
O, jak ja szanuję takie koncepty, które zakładają, że ludzie będą się dzielić jedzeniem! Taki też jest krakowski Molam – tajska kantyna z bardzo smacznym jadłem. Na talerzach znajdziecie wiele pozycji pełnych smaku, ziół i aromatów na co dzień nam nieznanych albo mało używanych, ale za to tak pysznych, że głowa mała! Ostrości w tajskim jedzeniu nie ma się co bać – to jest ten poziom, kiedy przyprawa nie pali aż tak, za to dodaje uroku daniom. Znajomi, którzy odbyli podróż do Tajlandii, twierdzą, że to jedzenie jest fest autentyczne!
Vera Napoli (Katowice)
Czy Vera Napoli zatrzęsła katowickim rynkiem pizzy? Na pewno. W swojej kategorii jest najlepszą pizzerią neapolitańską w Katowicach, ale też jedną z topowych wśród pizzerii na Śląsku. Do tego jakością nie odbiega od pizz zjedzonych przeze mnie w Neapolu, a to raczej dobrze o niej świadczy. Jeśli jesteście fanami dobrych placków, to miejsce dla Was. Uwielbiam tutejszy wystrój i klimat. Katowice potrzebowały takiego lokalu. Jestem tam kilka razy w miesiącu!
Burgi (Katowice)
Ich smash burgery urzekły mnie od pierwszego kęsa, mimo że na początku podchodziłem do nich bardzo sceptycznie. Znajdziecie tutaj przygotowane z pasją burgery, dopracowane od A do Z, z najlepszą bułką, z jaką spotkałem się na Śląsku, i przepysznym mięsem od lokalnych dostawców. Czy trzeba tu coś dodawać? W sumie… frytki od nich zawsze spoko! Są to według mnie najlepsze burgery, jakie zjecie obecnie na Górnym Śląsku.
TamPo Ramen (Katowice)
Mimo trudnych początków to miejsce się wyrobiło i to, co obecnie serwuje, naprawdę nie odbiega jakością od tego, co zjemy w innych częściach Polski. To ramen shop z prawdziwego zdarzenia i z ambicjami na więcej. Z każdą kolejną wizytą utwierdzam się w przekonaniu, że warto było czekać tyle lat na ramen w Katowicach. W szczególności należy zwrócić uwagę na wywar na kościach wieprzowych (tonkotsu) – bardzo gęsty, kolagenowy, treściwy, pełny. Moim zdaniem to, co oferuje TamPo Ramen, znakomicie się uzupełnia z…
Madara Ramen (Tychy)
Tak, to jest moja alternatywa/uzupełnienie dla poprzednika. Obecnie otwarte tylko w weekendy, co przynosi lekki niedosyt. Klimat w stylu pop-up pasuje do Tychów, ale mam nadzieję, że będzie z tego miejsca coś więcej niż tylko lokal na weekendową rozpustę. Co do ramenów – stylem są lżejsze od tych z TamPo Ramen, ale to nie oznacza, że są mniej smaczne! Koniecznie spróbujcie u nich Shoyu Chicken Paitan, Spicy Miso, a weganom polecam Vegan Miso Ramen – będziecie oczarowani!
Mogg (Niemcy, Berlin)
To miejsce już od samego początku wita nas iście domowym klimatem. Bardzo proste wnętrze – część kuchenna, w której przygotowują różne smakołyki, oraz część dla gości, gdzie zmieści się kilkanaście osób. Wszystko, co wychodzi z kuchni, wygląda amazing! Mnie najbardziej urzekły kanapki z pastrami. Klasyczny Reuben (żytnie pieczywo, pastrami, ser szwajcarski, sos rosyjski, kapusta, a obok coleslaw i pikle) oraz „zwykła” kanapka The Pastrami (w składzie to samo pieczywo, ale nie w formie tostu, mięso, musztarda i obok coleslaw + pikle). Popatrzcie na te cuda – te kanapki będą się Wam śniły po nocach! <3
Pizzeria Gino Sorbillo (Neapol)
Klimat w lokalu oczarował nas od samego początku, a pizza… Pizza była najlepsza ze wszystkich, które jedliśmy w Neapolu. Serio, serio! Pulchne ciasto, płynący środek, odpowiednio wyrośnięte cornicione (brzegi) i pyszne dodatki na wierzchu. Klasyki, jak marinara czy margherita, są przecudne, ale pizze bardziej udziwnione (jak nasza, z prosciutto cotto i gorgonzolą) były też rewelacyjne. Tak, tak. Musicie tu zjeść!
Trattoria Enoteca Campagnola (Neapol)
Trafiliśmy tam z polecenia znajomego, w porze wieczorowej. Lokal znajduje się przy Via dei Tribunali (przy tej ulicy znaleźliśmy same dobre miejsca!). Zjadłem tam dużo różnego rodzaju antipasti, świetną burratę z prosciutto crudo, salsiccia z dzikim brokułem czy braciole z przepysznym sosem pomidorowym. Do tego jeszcze wino domu i równanie sprowadziło się do idealnego wieczoru. Za całą kolację dla trzech osób zapłaciliśmy 54 euro, a jak możecie zobaczyć na zdjęciach – była to smaczna i wielka uczta!
To już wszystko na dziś. Znaleźliście w tym rankingu swoje typy na ten rok? A może dodalibyście jeszcze inne miejsca? Dajcie znać w komentarzach!
Już niedługo pojawi się zestawienie najlepszych dań roku 2019 z podziałem na kategorie. Zobaczcie w tym czasie, jakie dania urzekły mnie w roku 2018.
